Jak tu nie myśleć, gdy nie da się nic
A życie ci wbija kolejny w plecy szpic?!
Za dużo dookoła ciebie się dzieje
A serce jak bułka- wciąż twardnieje.
I czerstwe twe oczy zamykasz co wieczór,
Zatapiasz się we śnie w jutro nie wierząc.
Wszystko co miałeś, już zaprzepaściłeś
Czujesz się zerem...
Wystarczy tak nie wiele.
I znowu jest ranek, ty znów nie wyspany.
Gdzieś o północy tworzyłeś nowe plany:
A gdyby tak może, a co, kiedy jeśli...
Kręcisz się w bebnie jak skarpeta - wierz mi.
Codziennie to samo: kanapka-kakao
Wychodzisz do pracy i znowu coś tracisz.
Lecą godziny a z nimi minuty
Lecz ciebie w tym nie ma, ty jesteś zatruty.
Zjadłeś owoce z zakanego krzewu
Jad we krwi płynie ku sercu twojemu
Zataczasz koła daleko od celu
Tylko nie spadnij... Wznoś się ku niebu.
Nie jesteś przecież jak prypany Ikar
Możesz wciąż więcej, na całe zło kichaj
Otwórz dłonie na to, co ci dane.
Przestań se wmawiać: już mam pozamiatane!
Bo życie, to walka. Życie, to wojna.
Będzie wygrana gdy tylko się w nią wplątasz,
Wyciągniesz armaty, zostawisz nienawiść
I wreszcie do końca o siebie zawalczysz.