Są takie chwile i zdarzają się czasem
Że pragniesz by świat runął Ci cały
Nie ważne czy na raz, czy stopniowo
Wszystko ma popaść w rozsypkę
Choć to pozornie bez sensu jest w prawdzie
Wszelki rozsądek gdzieś zginął
Brniesz w to zaparcie i wierzysz
Jak osioł nęcony marchewką na kiju
Umysł jak czadem otępiony ślepotą
Zmysły szorstkie i twarde jak kamień skalny
Ty zaś siedzisz w myślach zadumany
Pytasz sam siebie, gdzieś dał się omamić
Męczysz nocami to jedno pytanie
Drżysz z niepewności, co będzie dalej
Aż przyjdzie dzień, i otworzą się oczy...
To jeszcze nie koniec, lecz blask pośród nocy.
Witaj na moim nowym blogu.
Witaj na moim blogu!
Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.
Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.
31 maja 2014
29 maja 2014
NOWY LINK PO LEWEJ
Informuję, że po lewej stronie ekranu, pojawił się link do Epickiego Bloga. Warto zobaczyć. :)
28 maja 2014
KOSZARY/CZAS WOLNY
Rolka jak zwykle duma nie wiadomo nad czym, a na to zjawia się spacerujący w niespotykanie dobrym humorze kapitan.
- Nad czym znów tak dumacie bezmyślnie, szeregowy Rolka?
- A bo tak... zastanawiam się nad tym, co mi po woju robić przyjdzie.
- Dyrdymały jakieś to są, szeregowy !
- Dla pana dyrdymały, dla mnie to rzecz ważna.
- Dobrze, ale ja nie o tym chcę mówić; może chcecie objąć stanowisko palacza w kotłowni, Rolka? Zdaniecki idzie na przepustkę, i nie mam zastępstwa. Będziecie mieli spokój ode mnie na tydzień.
- Czy to jest rozkaz?
- Nie, propozycja.
- W kotłowni?! Ja mam pylicę kapitanie, poza tym nie przepadam za taką pracą...
- Jesteście wybredni jak sam skurwesyn, Rolka!
- O nie, tylko nie wybredny! Ostatnio na stołówce zjadłem całą porcję owsianki mimo faktu, że Kowalski nasypał tam tonę soli.
- .....
- Nad czym znów tak dumacie bezmyślnie, szeregowy Rolka?
- A bo tak... zastanawiam się nad tym, co mi po woju robić przyjdzie.
- Dyrdymały jakieś to są, szeregowy !
- Dla pana dyrdymały, dla mnie to rzecz ważna.
- Dobrze, ale ja nie o tym chcę mówić; może chcecie objąć stanowisko palacza w kotłowni, Rolka? Zdaniecki idzie na przepustkę, i nie mam zastępstwa. Będziecie mieli spokój ode mnie na tydzień.
- Czy to jest rozkaz?
- Nie, propozycja.
- W kotłowni?! Ja mam pylicę kapitanie, poza tym nie przepadam za taką pracą...
- Jesteście wybredni jak sam skurwesyn, Rolka!
- O nie, tylko nie wybredny! Ostatnio na stołówce zjadłem całą porcję owsianki mimo faktu, że Kowalski nasypał tam tonę soli.
- .....
27 maja 2014
Kałapyta!
Pampytka, zwykła kalitka
Wariatka szukająca znaczenia
A kalitka z nią współegzystuje
będąc osobną i tą samą
W jedno złączoną... co jest jej istotą?
Kałapyta jakaś albo inna kapaługa
kałałygą czasem zwana,, co się kapałygą zachwycała...
Kim jest tamto, czym jest sama, choć istniała, nie wiedziała.
Wariatka szukająca znaczenia
A kalitka z nią współegzystuje
będąc osobną i tą samą
W jedno złączoną... co jest jej istotą?
Kałapyta jakaś albo inna kapaługa
kałałygą czasem zwana,, co się kapałygą zachwycała...
Kim jest tamto, czym jest sama, choć istniała, nie wiedziała.
Nihilizm miast apatii
Powiedziałaś
Słuchałem
Żałujesz?
Nie wiem...
Czas mija
Mijał
Będzie mijać
Pamięć nie mija
Nie płynie w dal
Wraz z czasem dryfuje
Nie podlega anihilacji
Żadna siła
Bodziec wszelaki
Unicestwić historii nie może
A może...
Choćby dalej świat nie walił się na głowę
Nie mogę...
Nie mogę zapomnieć
A może natężenie opadnie
Może tak
Ale faktu nikt nie zmieni
Tak trudno to ocenić
Nihilizm czas propagować
Serce wyczyścić
Nie żałować
Słuchałem
Żałujesz?
Nie wiem...
Czas mija
Mijał
Będzie mijać
Pamięć nie mija
Nie płynie w dal
Wraz z czasem dryfuje
Nie podlega anihilacji
Żadna siła
Bodziec wszelaki
Unicestwić historii nie może
A może...
Choćby dalej świat nie walił się na głowę
Nie mogę...
Nie mogę zapomnieć
A może natężenie opadnie
Może tak
Ale faktu nikt nie zmieni
Tak trudno to ocenić
Nihilizm czas propagować
Serce wyczyścić
Nie żałować
25 maja 2014
Fatalne zdarzenie.....
Dostrzeżenie swojego błędu w trakcie wykonywania czynności po podjęciu decyzji i nie mogąc tego czegoś nie wykonać, jest chyba najokrutniejszą lekcją życia pod tytułem: nie podejmuj pochopnych decyzji pod presją innych.
24 maja 2014
20 maja 2014
Rodzinni altruiści, nieświadomy spisek przeciw jednostce - krótka analiza.
Bądźmy szczerzy.
W znaczącej części polskich rodzin i w znaczącej większości pojedynczej rodziny, NIE MA altruistów gotowych od tak sobie na pomaganie, bo ciocia/babcia/wujek/mama etc. powiedzieli: ,, to może pomożesz kuzynowi w..." Jeśli ktoś się zgadza, to tylko dla świętego spokoju. Rodzina, to jest gorszy twór niż mafia, jeśli idzie o niszczenie człowieka plotami i pomówieniami i opiniami na podstawie incydentalnych sytuacji. Mama prosi... zastaw się, a postaw się! W sumie; skoro rodzina ma nie lubić kogoś za jego własne zdanie i przekonania, to łaski bez. Niech się obrażają. Lepiej nie zrobić nic, niż na siłę, po łasce i jeszcze w momencie, kiedy nie mam ochoty na pomoc z polecenia.
O! Najlepsze akcje są, jak ktoś obieca coś za kogoś, nie ustalając z tym kimś nic. Ani gdzie, ani komu itp. I jeszcze gratis: Ta osoba, której tamta coś obiecała, dostała za twoimi plecami twój numer telefonu. ZABIĆ TYLKO delikwenta!
Polska gościnność:
Ma to do siebie, że przy stole są heheszki. Odejdź od stołu i przypadkiem znajdź się w pobliżu grupki, która poszła do kuchni pogaworzyć. Chyba nie muszę tego kontynuować, bo sama sytuacja jest dość wymowna.
Ta sztuczna grzeczność, udawanie rodzinnej więzi. Co to ma być? Argumenty jakie są, to m. in.:
bo są święta, bo to imieniny i wypada się zachować... Dla mnie, to jest jeden, wielki, nonsens.
Szczerość:
W rodzinie? Haaah! tylko w kuchni, kiedy obgadywany nie wie, że jest obgadywany.
Więc, jak można mówić o altruizmie, kiedy wszystko wskazuje na to, że rodzina, to zbitek musowo związanych ze sobą ludzi? O sprawiedliwości! Obcy ludzie są dla siebie bardziej pomocni i wrażliwi niż własna rodzina. Wkurwiający szef jest lepszy niż stado hien, które obrabiają tyły w kolejnych kręgach rodzinnych.
Na co to wszystko? W sumie na nic. Zamiast rozmawiać, w rodzinach się obgaduje. Zamiast sobie pomagać, odwala się robot z łaski. Zamiast iść razem na spacer, jeden idzie na mecz, drugi gra na kompie a reszta szuka wacików po drogeriach. Inni zbierają dane do plotek.
Obcy dla człowieka ludzie wręcz przeciwnie. Mimo, że znają się tacy krócej, to rozumieją się lepiej.
Dlaczego tak jest, to pytanie kuriozalnie brzmiące, ale prawdziwa jest odpowiedź: Obcy tak dobrze się rozumieją, bo są ofiarami tego samego systemu( czyt. rodziny). W ten sposób tworzą mentalnie rodzinę, która dąży do anihilacji zachowań jakie są w pierwotnym świecie każdego z nich.
W znaczącej części polskich rodzin i w znaczącej większości pojedynczej rodziny, NIE MA altruistów gotowych od tak sobie na pomaganie, bo ciocia/babcia/wujek/mama etc. powiedzieli: ,, to może pomożesz kuzynowi w..." Jeśli ktoś się zgadza, to tylko dla świętego spokoju. Rodzina, to jest gorszy twór niż mafia, jeśli idzie o niszczenie człowieka plotami i pomówieniami i opiniami na podstawie incydentalnych sytuacji. Mama prosi... zastaw się, a postaw się! W sumie; skoro rodzina ma nie lubić kogoś za jego własne zdanie i przekonania, to łaski bez. Niech się obrażają. Lepiej nie zrobić nic, niż na siłę, po łasce i jeszcze w momencie, kiedy nie mam ochoty na pomoc z polecenia.
O! Najlepsze akcje są, jak ktoś obieca coś za kogoś, nie ustalając z tym kimś nic. Ani gdzie, ani komu itp. I jeszcze gratis: Ta osoba, której tamta coś obiecała, dostała za twoimi plecami twój numer telefonu. ZABIĆ TYLKO delikwenta!
Polska gościnność:
Ma to do siebie, że przy stole są heheszki. Odejdź od stołu i przypadkiem znajdź się w pobliżu grupki, która poszła do kuchni pogaworzyć. Chyba nie muszę tego kontynuować, bo sama sytuacja jest dość wymowna.
Ta sztuczna grzeczność, udawanie rodzinnej więzi. Co to ma być? Argumenty jakie są, to m. in.:
bo są święta, bo to imieniny i wypada się zachować... Dla mnie, to jest jeden, wielki, nonsens.
Szczerość:
W rodzinie? Haaah! tylko w kuchni, kiedy obgadywany nie wie, że jest obgadywany.
Więc, jak można mówić o altruizmie, kiedy wszystko wskazuje na to, że rodzina, to zbitek musowo związanych ze sobą ludzi? O sprawiedliwości! Obcy ludzie są dla siebie bardziej pomocni i wrażliwi niż własna rodzina. Wkurwiający szef jest lepszy niż stado hien, które obrabiają tyły w kolejnych kręgach rodzinnych.
Na co to wszystko? W sumie na nic. Zamiast rozmawiać, w rodzinach się obgaduje. Zamiast sobie pomagać, odwala się robot z łaski. Zamiast iść razem na spacer, jeden idzie na mecz, drugi gra na kompie a reszta szuka wacików po drogeriach. Inni zbierają dane do plotek.
Obcy dla człowieka ludzie wręcz przeciwnie. Mimo, że znają się tacy krócej, to rozumieją się lepiej.
Dlaczego tak jest, to pytanie kuriozalnie brzmiące, ale prawdziwa jest odpowiedź: Obcy tak dobrze się rozumieją, bo są ofiarami tego samego systemu( czyt. rodziny). W ten sposób tworzą mentalnie rodzinę, która dąży do anihilacji zachowań jakie są w pierwotnym świecie każdego z nich.
Prawdziwy pech
Pecha nie ma się wtedy, gdy pisze się dyktando i dostaje się pałę za błędy ortograficzne. Pecha ma się wtedy, gdy pałę dostaje się za merytoryczną niepoprawność podyktowanego i spisanego tekstu.
14 maja 2014
Statystyki? Ja cię proszę....
Statystyki?!! Są śmieszne.... wyjątki łamią reguły. Jeżeli mam 100 Janów, i stanowi to moje100% Janów. To, jeżeli 99 Janów ma blond włosy, a jeden Jan jest brunetem, nie mogę powiedzieć: wszyscy Janowie są blondynami, tylko dlatego, że co setny Jan jest brunetem.
Majdanek
Patrzę w niebo
Widzę granat
Patrzę na kuchnię
Widzę moździeż
Patrzę na mundur
Widzę pagony
Każdy z nich
krwią splamiony
Patrzę na pole
Czuję swąd dymu
Krematorium tu było
Patrzę na trawę
Jej zieleń jest ciemna
Taka też była ludzka nadzieja
Każda część ziemi
Każda jej bryła
Ona widziała
Ona przeżyła
Choć mówić nie może
Ty patrzysz, poznajesz
Jesteś człowiekiem
Cierpisz, więc płaczesz
Widzę granat
Patrzę na kuchnię
Widzę moździeż
Patrzę na mundur
Widzę pagony
Każdy z nich
krwią splamiony
Patrzę na pole
Czuję swąd dymu
Krematorium tu było
Patrzę na trawę
Jej zieleń jest ciemna
Taka też była ludzka nadzieja
Każda część ziemi
Każda jej bryła
Ona widziała
Ona przeżyła
Choć mówić nie może
Ty patrzysz, poznajesz
Jesteś człowiekiem
Cierpisz, więc płaczesz
Życie jest...
Życie, jest jak piasek morski. Niby przyziemny, a gdy powieje wiatr zmiany, tak szybko ulatuje.
Życie, jest jak łabędź. Na początku brzydkie, potem piękne, ale w zagrożeniu napastliwe.
Życie, jest jak śmietnik. Wszystko w nim znajdziesz.
Życie, jest jak drzewo. Im mniejsze korzenie, tym słabsze.
Życie, jest jak piątek lub poniedziałek. Możesz je kochać, albo nienawidzieć.
Życie, jest jak kobieta. Zawsze zaskakuje, ma swoje kaprysy.
Życie, jest jak łabędź. Na początku brzydkie, potem piękne, ale w zagrożeniu napastliwe.
Życie, jest jak śmietnik. Wszystko w nim znajdziesz.
Życie, jest jak drzewo. Im mniejsze korzenie, tym słabsze.
Życie, jest jak piątek lub poniedziałek. Możesz je kochać, albo nienawidzieć.
Życie, jest jak kobieta. Zawsze zaskakuje, ma swoje kaprysy.
02 maja 2014
Jedna z definicyj szczęścia
Szczęście jest wtedy, gdy muzyka jest w stanie stłumić i w końcu zdusić negatywne emocje choć na kilka sekund.
Szczęście
ma charakter akcydentalny a często jest tak, że nasze ambiwalentne
podejście do życia nie pozwala nam zauważyć owego szczęścia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)