Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

25 czerwca 2023

KAPITAN I SZEREGOWY ROLKA

SZPITAL POLOWY/KAPITAN ODWIEDZA ROLKĘ

-Czołem, kapralu, czy mogę widzieć się z szeregowym Rolką?
- Oczywiście, jest w sali nr 777.
- 777?! Ile wy tu macie tych pomieszczeń?- Zaśmiał się pod nosem kapitan.
- 777 to jest specjalna licza. W tej sali leżą tylko ci, którzy mieli dużo szczęścia chociaż otarli się o tamtą stronę świata - kapral skierował wskazujący palec na niebo.
- Widzę, że za dużo łóżek to tam nie ma.
- Niestety.
- Dobrze, ale do brzegu. Idę do tego szczęściarza.
Kapitan udał się spokojnym krokiem do sali w której znajduje się Rolka. Złapał za klamkę i popchnął lekko drzwi, zajrzał do środka ale tuż za nim szła pielęgniarka i wepchnęła go do środka.
- Który się tam rzuca!? - burknął Rolka, który był odwrócony do okna.
- Ekhm, ekhm... Odchrząknął kapitan.
Rolka się odezwał:
- Ooo...k kurrwaaa... Kapitan!?
- A kogo się spodziewałeś? Świętego Mikołaja!?
- Skąd pan się tu wziął?
- Powiedzmy, że magiczna siła mnie tu przeniosła. Jak Ty się czujesz chłopaku?
- Dobrze, już dobrze, ale nie było łatwo. Nie wiem czy będę miał sprawną rękę.
- Ja się pytam co u ciebie, z ciałem sobie poradzimy. Masz załatwioną rehabilitację. Jak ty się czujesz. Dajesz radę?
- Daję, lekko nie jest. Ostatnio mam dużo czasu na myślenie.
- Nad czym... tak dumasz?
- Nad wieloma rzeczami, ale najbardziej dotarło do mnie że nie jesteśmy wieczni. Jesteśmy ułomni, czasem bardzo głupi i ślepi. Ja byłem zbyt ślepy. Poszedłem sam po pomoc, naraziłem Bigosa a sam oberwałem. A teraz leżę jak dziecko w kołysce, skazany na kaczkę i basen.
- Czujesz, że bitwa w której brałeś udział to pikuś przy twojej wewnętrznej wojnie. Czujesz się przegrany i czujesz się winny tego co się stało na froncie.
- Dokładnie tak. Tak właśnie się czuję. Jak bezużyteczne mięso.
- To teraz coś Ci powiem i wbij to sobie do głowy raz a porządnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Zrobiłeś swoją robotę najlepiej jak się dało. Ocaliłeś tych chłopaków. Kilka godzin po ewakuacji z okopów był tam nalot bombowy. Ocaliłeś dziesiątki istnień ludzkich. Poszedłeś tam sam, gdybyś zabrał ze sobą Bigusa, granat obydwóch was by rozwalił. Rozumiesz?!
To tylko dzięki tobie wszystko kręci się nadal. Zawsze miałem się za szaleńca. Czasem doprowadzałeś mnie do pasji, szczególnie w koszarach. Czasem miałem ochotę cię kopnąć w dupę. Nie doceniłem cię Rolka. To ja jestem ślepy. Nie ty. Twoja postawa otworzyła mi oczy na pewne rzeczy. Cieszę się że mam takiego człowieka w drużynie. Co do naszego istnienia, tak, jesteśmy prochem. Łatwo nas zdmuchnąć. Natomiast to co jest najważniejsze, to to że z lekkością możemy się wzbijać w górę. I każda taka sytuacja jest lekcją. I tak ją traktuj. Wyciągnij wnioski. 
Będę już leciał. Muszę wracać. A Ty też wracaj. Do zdrowia i do nas! 
- Kapitanie...?
- Słucham.
- Dziękuję.
Kapitan odwrócił się na pięcie, podszedł do drzwi i odwrócił głowę mrugając do szeregowego rzekł na koniec
- pamiętaj, nie zawsze tak będzie. - po czym wyszedł.
Idąc przez korytarz rzucił tylko hasło do kaprala:
- Kapralu, jak tylko Rolka będzie w lepszym stanie, dajcie mu najgorszą salę, niech się nie przyzwyczaja do luksusów. Ma się hartować. Pierwsze kroki już zrobił.