Siema! Łot downa ni byo nic konkretnego, nu to tera mata to XD Czytaj dalej :P
Ponieważ moja natura jest mocno ukierunkowana na analizowanie różnych aspektów, nie mogło się i tym razem obejść bez analitycznego artykuliku. Bo czemu nie? Tym bardziej, że temat jest moim zdaniem dość poważny.
Kto ma kontakt z innymi ludźmi lub śledzi ciekawostki socjologiczne, obserwuje- ten sam wie, że obecnie ludzie, szczególnie między 15 a 30 rokiem życia są bardzo mocno nacechowani autodestrukcyjnymi zapędami. Nie mówię o wszystkich, ale o pewnej grupie.
Główną cechą tych ludzi jest olewanie otoczenia, które chce zwrócić na siebie ich uwagę. To tak ogólnie mówiąc. Konkretnie skupię się na relacjach damsko męskich.
Może nie tylko ja to zauważyłem, że dziewczyny stały się jakieś dziwne. Z jednej strony odpicowują się jak tylko mogą na imprezy, do pracy, szkoły... no gdzie się da ( mowa cały czas o singielkach i singlach) by zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej, co jest oczywiste nawet, gdy twierdzą inaczej. Tak samo faceci wbrew pozorom się stroją, pakują na siłce etc. Ale mniejsza o fizyczne niuanse.
Problem zaczyna się w komunikacji werbalnej. Taka sytuacja, jedna z milionów na świecie:
Chłopak podchodzi do dziewczyny, po prostu zagaduje ale ona od razu traktuje go jak gówno. Szczególnie w klubie to widać. Pies pogrzebany nie jest w tej jednej sytuacji, ale w tym, że ta dziewczyna za chwilę potraktuje tak całą resztę chłopaków, którzy podejdą do niej tej nocy. Koniec końców wyjdzie z klubu sama, tańczyła sama, piła sama... a wypindrzyła się cholera wie po co. Chłopaki też potrafią być dziwni, ale chyba bardziej świadomie. Zdradzając rąbek tajemnicy paniom:
Jeśli chłopak widzi dziewczynę nieatrakcyjną dla niego, od początku unika kontaktu. Jeśli zaś dziewczyna mu się podoba jakkolwiek, nie będzie kontaktu unikał. Dziwactwo polega na tym, że nawet jak mu się dziewczyna spodoba, to on nic z tym nie zrobi. Dlaczego? Bo nie chce być potraktowany jak gówno.
Inna sprawa.
Spotkania czy tam randki albo nazwijcie jak chcecie:
Jeśli umawiasz się z kimś, a nie chcesz związku ale widzisz, że druga strona ewidentnie na Ciebie choruje, to zaznacz od razu granice i oczekiwania od waszej znajomości a nie, do kurwy nędzy, udajesz niemca i liczysz, że jakoś to będzie i niech się domyśla. Tak się, kurwa, nie robi. Jeśli tak robisz, to palnij się w łeb łopatą. To jest największa głupota jaką osobiście znam. Co innego, kiedy nie wiesz co druga strona czuje, bo tak się kryje. Na to nie ma mocnych. Wtedy żywioł, jak bańka pęknie, wtedy trzeba szybko reagować. Po prostu.
Natomiast jeśli uważasz, że można się z kimś spotykać i traktować go jak zabawkę, to może po prostu się zabij.. nie wiem.. zniknij?! Ogarnij się, do cholery! Szanuj czyjś czas. Jeśli się umawiasz z wyprzedzeniem, nie odmawiaj z byle powodu na godzinę przed. A najgorsze jest się umówić, nie przyjść i jeszcze wyłączyć telefon. To jest skraj ignoranctwa i braku szacunku. Jeśli nie chcesz się umawiać, to mów jasno: NIE CHCĘ SIĘ SPOTYKAĆ a nie pierdol farmazonów o chorym piesku i paznokciach które akurat w dniu waszego spotkania musisz zrobić koleżance.
Panowie to samo. Jeśli już się umówicie, to pójdźcie. Nie musicie iść drugi raz. Ale kurna... skoro się umawiasz, miej jaja i dokończ a potem zakończ.
Inna jeszcze rzecz:
Co do samych randek - jeśli randka, to intencja wiadoma. Osobiście wkurza mnie nazywanie radnek spotkaniami. Nie wiem, który skórwesyn tak zdemonizował to słowo, ale jeśli dobrze kombinuję zrobił to świat PUA. Bo przecież randka jest oficjalnie spotkaniem osób, które się sobie podobają, a spotkanie nie jest wiążące aż tak. No, a niestety w świecie PUA swego czasu było więcej napalonych ruchaczy, którzy nie potrafią myśleć mózgiem ale są specjalistami w myśleniu wackiem. Ohyda!
I sam nie wiem, czy dziewczyny stały się takie śliskie przez podejście niektórych facetów do tematu, czy to faceci stali się zniewieściali albo napaleni... no nie wiem po prostu. Ale wkurza mnie, kiedy podchodzę do człowieka na ulicy, do jakiejś dziewczyny i w oku widzę napis: czego, kurwa?! Wypierdalaj! - podczas, gdy czasem potrzebuję zapytać o godzinę, czy po prostu zagaić w kolejce, bo mi się nudzi. Wiecznie tylko widzę po minie tekst w jej głowie: daj mi koleś spokój. Co najmniej tak, jakbym był czemuś winny. No i chyba my faceci jesteśmy winni. Jesteśmy winni luzu i dystansu. Ale czy zawsze? Kiedy podchodzą do nas naprane alko laski w klubie, normalny facet opędzi się od nich. Desperat zaprosi do stolika a ruchacz... wiadomo...
No, dobra bo mi się forma rozmywa. Chce mi się spać powoli, więc może przejdę do końca i jakoś zreasumuję myśli:
Jeśli traktujesz facetów jak gówno a jesteś singielką - powodzenia w byciu starą panną albo w byciu żoną łajdaka.
Jeśli traktujesz dziewczyny przedmiotowo - jesteś zwykłym chamem i burakiem. Nic nie warty.
Jeśli traktujesz spotkania z facetami jako zabicie nudy i dajesz im nadzieję -jesteś jędzą. To samo panowie - jesteście dupkami.
Jeśli nie podoba ci się dziewczyna/facet, nie umawiaj się na spotkania sam na sam.
Jeśli się sobie oboje podobacie, kiedy jedna ze stron zaprasza na wyjście sam na sam - zgadzać się i nie pytać o nic.
No i to tyle.
A nie! Jeszcze jedno:
Nie szukać! Nie szukajcie związku, bo tu działa prawo Murphy'ego. Po prostu dajcie się dziać temu, co się aktualnie dzieje. Ale jeśli Was sieknie, zapraszajcie się na randki!