Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

28 maja 2018

Cel jak obłok

Gdy masz cel w zasięgu wzroku
Na wyciągnięcie palca
Wyciągasz swą rękę by go dotknąć
A ona przenika przez niego
Jak gdyby przez obłok

Próbujesz ponownie
I znów bez efektu
Choć jeszcze nie koniec
Tracisz wiarę, że może...

Co można myśleć,
Gdy cel jest bezbarwny?
Gdy niby obecny
A nie namacalny?

Cholerna iluminacja...
...psikus umysłu?
Czy może cel sam skryty w sobie tak,
Że sam się o sobie niczego nie dowie?!

Tylko nieba błękit pomaga zapomnieć...
Słońca blask koi...
Nocą znów boli.

10 maja 2018

Jak nie być śliską rybą lub oschłym gadem. Poradnik dla niej i dla niego.

         Siema! Łot downa ni byo nic konkretnego, nu to tera mata to XD Czytaj dalej :P
Ponieważ moja natura jest mocno ukierunkowana na analizowanie różnych aspektów, nie mogło się i tym razem obejść bez analitycznego artykuliku. Bo czemu nie? Tym bardziej, że temat jest moim zdaniem dość poważny.

         Kto ma kontakt z innymi ludźmi lub śledzi ciekawostki socjologiczne, obserwuje- ten sam wie, że obecnie ludzie, szczególnie między 15 a 30 rokiem życia są bardzo mocno nacechowani autodestrukcyjnymi zapędami. Nie mówię o wszystkich, ale o pewnej grupie.
Główną cechą tych ludzi jest olewanie otoczenia, które chce zwrócić na siebie ich uwagę. To tak ogólnie mówiąc. Konkretnie skupię się na relacjach damsko męskich.
Może nie tylko ja to zauważyłem, że dziewczyny stały się jakieś dziwne. Z jednej strony odpicowują się jak tylko mogą na imprezy, do pracy, szkoły... no gdzie się da ( mowa cały czas o singielkach i singlach) by zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej, co jest oczywiste nawet, gdy twierdzą inaczej. Tak samo faceci wbrew pozorom się stroją, pakują na siłce etc. Ale mniejsza o fizyczne niuanse.
Problem zaczyna się w komunikacji werbalnej. Taka sytuacja, jedna z milionów na świecie:
Chłopak podchodzi do dziewczyny, po prostu zagaduje ale ona od razu traktuje go jak gówno. Szczególnie w klubie to widać. Pies pogrzebany nie jest w tej jednej sytuacji, ale w tym, że ta dziewczyna za chwilę potraktuje tak całą resztę chłopaków, którzy podejdą do niej tej nocy. Koniec końców wyjdzie z klubu sama, tańczyła sama, piła sama... a wypindrzyła się cholera wie po co. Chłopaki też potrafią być dziwni, ale chyba bardziej świadomie. Zdradzając rąbek tajemnicy paniom:
Jeśli chłopak widzi dziewczynę nieatrakcyjną dla niego, od początku unika kontaktu. Jeśli zaś dziewczyna mu się podoba jakkolwiek, nie będzie kontaktu unikał. Dziwactwo polega na tym, że nawet jak mu się dziewczyna spodoba, to on nic z tym nie zrobi. Dlaczego? Bo nie chce być potraktowany jak gówno.
Inna sprawa.
         Spotkania czy tam randki albo nazwijcie jak chcecie:
Jeśli umawiasz się z kimś, a nie chcesz związku ale widzisz, że druga strona ewidentnie na Ciebie choruje, to zaznacz od razu granice i oczekiwania od waszej znajomości a nie, do kurwy nędzy, udajesz niemca i liczysz, że jakoś to będzie i niech się domyśla. Tak się, kurwa, nie robi. Jeśli tak robisz, to palnij się w łeb łopatą. To jest największa głupota jaką osobiście znam. Co innego, kiedy nie wiesz co druga strona czuje, bo tak się kryje. Na to nie ma mocnych. Wtedy żywioł, jak bańka pęknie, wtedy trzeba szybko reagować. Po prostu.
Natomiast jeśli uważasz, że można się z kimś spotykać i traktować go jak zabawkę, to może po prostu się zabij.. nie wiem.. zniknij?! Ogarnij się, do cholery! Szanuj czyjś czas. Jeśli się umawiasz z wyprzedzeniem, nie odmawiaj z byle powodu na godzinę przed. A najgorsze jest się umówić, nie przyjść i jeszcze wyłączyć telefon. To jest skraj ignoranctwa i braku szacunku. Jeśli nie chcesz się umawiać, to mów jasno: NIE CHCĘ SIĘ SPOTYKAĆ a nie pierdol farmazonów o chorym piesku i paznokciach które akurat w dniu waszego spotkania musisz zrobić koleżance.
Panowie to samo. Jeśli już się umówicie, to pójdźcie. Nie musicie iść drugi raz. Ale kurna... skoro się umawiasz, miej jaja i dokończ a potem zakończ.
Inna jeszcze rzecz:
         Co do samych randek - jeśli randka, to intencja wiadoma. Osobiście wkurza mnie nazywanie radnek spotkaniami. Nie wiem, który skórwesyn tak zdemonizował to słowo, ale jeśli dobrze kombinuję zrobił to świat PUA. Bo przecież randka jest oficjalnie spotkaniem osób, które się sobie podobają, a spotkanie nie jest wiążące aż tak. No, a niestety w świecie PUA swego czasu było więcej napalonych ruchaczy, którzy nie potrafią myśleć mózgiem ale są specjalistami w myśleniu wackiem. Ohyda!
I sam nie wiem, czy dziewczyny stały się takie śliskie przez podejście niektórych facetów do tematu, czy to faceci stali się zniewieściali albo napaleni... no nie wiem po prostu. Ale wkurza mnie, kiedy podchodzę do człowieka na ulicy, do jakiejś dziewczyny i w oku widzę napis: czego, kurwa?! Wypierdalaj! - podczas, gdy czasem potrzebuję zapytać o godzinę, czy po prostu zagaić w kolejce, bo mi się nudzi. Wiecznie tylko widzę po minie tekst w jej głowie: daj mi koleś spokój. Co najmniej tak, jakbym był czemuś winny. No i chyba my faceci jesteśmy winni. Jesteśmy winni luzu i dystansu. Ale czy zawsze? Kiedy podchodzą do nas naprane alko laski w klubie, normalny facet opędzi się od nich. Desperat zaprosi do stolika a ruchacz... wiadomo...
        No, dobra bo mi się forma rozmywa. Chce mi się spać powoli, więc może przejdę do końca i jakoś zreasumuję myśli:
      
Jeśli traktujesz facetów jak gówno a jesteś singielką - powodzenia w byciu starą panną albo w byciu żoną łajdaka.
     
Jeśli traktujesz dziewczyny przedmiotowo - jesteś zwykłym chamem i burakiem. Nic nie warty.

Jeśli traktujesz spotkania z facetami jako zabicie nudy i dajesz im nadzieję -jesteś jędzą. To samo panowie - jesteście dupkami.

Jeśli nie podoba ci się dziewczyna/facet, nie umawiaj się na spotkania sam na sam.

Jeśli się sobie oboje podobacie, kiedy jedna ze stron zaprasza na wyjście sam na sam - zgadzać się i nie pytać o nic.

No i to tyle.

A nie! Jeszcze jedno:
Nie szukać! Nie szukajcie związku, bo tu działa prawo Murphy'ego. Po prostu dajcie się dziać temu, co się aktualnie dzieje. Ale jeśli Was sieknie, zapraszajcie się na randki!

06 maja 2018

Co daje frajdę.

Prawie zawsze frajdę daje to, co nielegalne, niebezpieczne i nielogiczne. Cała reszta stwarza pozory dobrej zabawy. Bo niby dlaczego ludzie podczas skeczy śmieją się bardziej, gdy padnie wulgaryzm? Dlaczego lepiej ludzie się bawią ryzykując?
Wydaje się, że nastały takie czasy,  gdzie codzienne doznajemy tylu bodźców, że aby coś poczuć, musimy dostać jeszcze mocniejszych. Czy Wam też to przypomina działanie narkotyków i niektórych używek? Na początku używasz mało, potem więcej a ostatecznie zmieniasz na mocniejsze substancje by paść. Gonitwa za pieniądzem i karierą zabija nas powoli. Chcemy więcej i więcej a nie mamy tak na serio NIC! I nawet ta frajda jest pozorna. Aby poznać prawdziwą frajdę trzeba dać sobie na luz i uspokoić się. Zrobić detoks a wtedy okaże się, że ta cisza i spokój są najlepszą frajdą ever. Żyjąc spokojnie, kiedy pójdzie się do klubu impreza wydaje się być tak huczna...i o to chodzi. Powtarzalność pewnych nawyków powoduje znudzenie i frustrację nimi. Niby coś jest fajne, jednak się przejadło...
Co więc daje frajdę? Wszystko, byle z umiarem.