Tymczasem w okopie:
-Szeregowy Rolka, do mnie, migiem!
-Melduję się na rozkaz, panie plutonowy.(ma zaczerwienione oczy)
-Czy wyście płakali, Rolka?!
-Tak panie plutonowy...
-Co się dzieje?
-A co ma się dziać?! Siedzę jak ta świnia ujebany w błocie z karabinem w dłoniach, tęskno jak cholera do domu, a my tu, kurwa, w każdej chwili możemy zamienić się w szarpaną wołowinę bo jak to bydło nas tu trzymają. A pan się mnie pyta, co się, do chuja, dzieje?!
Ja pierdolę!!!
Kwiatki, kurwa, pachną, wiatr mi twarz lekko owiewa a bose stopy kąpią się w porannej rosie z krwi...
-Aż żałuję, że zapytałem...
-Tak, kurwa, najlepiej jest nie pytać, bo prawda w oczy kole.
-Rolka, przywołuję was do porządku, żołnierzu.(spokojnym głosem).
-Dudi, kurwa mać!...Myślisz, że tymi swoimi socjotechnikami zagłuszysz mój ból i moją prawdę!? Kim ty jesteś? Złamanym chujem jesteś!
-Dobrze, jutro podpisuję dla Ciebie papier o wyjazd do domu na dwa tygodnie. Musisz odpocząć.
-Czy ty słyszysz sam siebie?! Uważasz, że urlop da mi to, czego potrzebuję?
Z koniem na łby żeś się zamienił?!
-Szeregowy, to jest rozkaz. Jutro wysyłam oficjalne pismo do Warszawy tylko najpierw wyślę je do naszego dowództwa.
-Kurwa... Kapitan może jest wrednym chujem, ale przynajmniej nie jest upolitycznioną, służbistyczną świną.