- Rolka, do mnie!
- Melduję się na rozkaz, panie kapitanie!
- Rolka, weźcie ze sobą szeregowego Mateusiaka i zapierdalać mi do hali sprzętu sprawdzić stan techniczny Honkera.
- Panie kapitanie, przecież od miesiąca wiadomo, że ten Honker idzie pod młotek do cywila. Jaki jest sens sprawdzać jego stan techniczny, kiedy zajęła się nim już brygada Kapitana Krzysztofiaka?!
- Rolka, po chuj się wymądrzasz?! Zawsze musisz wtrącić swoje trzy grosze. Masz iść i zrobić co powiedziałem.
-Czy to rozkaz?
-Tak, rozkaz, i zejdź mi z oczu.
Tymczasem w hangarze sprzętu Kapitan Krzysztofiak załatwiał sprawy formalne z nowym właścicielem terenówki. Wtenczas do hangaru wchodzi Rolka, bez Mateusiaka, który po przepustce leczył kaca, i jak nigdy nic włazi do Honkera, otwiera wszystkie drzwi, zdejmuje plandekę, podnosi maskę i zaczyna szperać i zrywać wszystkie druciarskie prowizorki swoich kolegów. Na to wszystko odzywa się Krzysztofiak:
- Do kurwy nędzy, Rolka, co Ty odpierdalasz, debilu skończony?
- O, wypraszam sobie, tym razem to nie są moje fanaberie. Mój dowódca kazał mi rozkazem wykonać te czynności, które właśnie czynię.
- Ja pierdolę, Rolka, nie mogłeś najpierw zapytać mnie o zdanie?
- No, zgodnie z rozkazem nie miałem takiego obowiązku. Ja tylko wykonuję polecenia dowódcy. Mam już dość mycia podłogi gaciami, biegania wokół koszar i innych kar za niewinność.
-Kurwa mać, Rolka... Wiesz co? Masz rację, rozumiem, że masz dość mycia gaciami podłogi w koszarach. Robisz to regularnie średnio co dwa tygodnie.
- Dokładnie tak, jak pan kapitan mówi, co dwa tygodnie średnio.
- Wiesz co, Rolka? Ja bardzo dużą sympatią darzę ciebie i twojego przełożonego. W związku z tym, ponieważ jesteście tak zgraną parą, załatwię wam u dowództwa dwa tygodnie dzień po dniu szorowania koszar sznurówką od pantofli. Może to was nauczy myślenia.
-...
- Milczenie, to wam obydwu najlepiej wychodzi, jak coś spierdolicie. Tak samo było na ćwiczeniach z użyciem prawdziwych min. chłopaki do dziś liżą rany.
- Panie kapitanie, z całym szacunkiem ale... niech pan skończy pierdolić kocopoły.
-Ooooo... Rolka... Precz mi z oczu i żebym cię więcej na oczy nie widział, bo serią z beryla potraktuję, jak Boga kocham! Ty się ciesz, że nie będziesz płacił tych pieniędzy dla MONu, które właśnie przejebałeś swoją głupotą. Zdajesz sobie sprawę ile by cię to wyniosło?
-Nie.
-I lepiej, żebyś nie wiedział, bo się zesrasz i nigdy tej podłogi nie domyjesz. Wypierdalaj do swojego żałosnego dowódcy. Może potrzebuje, by mu ktoś w dupę wlazł a tobie to całkiem nieźle idzie ostatnio.
-Coś mu przekazać (powiedziane z przekąsem)
-Tak, że ma krzywy ryj i chuja w brygadzie.
-Czy to rozkaz?
-Rozkaz.
-Ha! Ale pan jesteś frajer. Tylko mój dowódca albo wyższy stopniem może mi rozkazywać.
-Rolka... wkurwiasz mnie.
- Pan zaczął. Do widzenia!
Rolka szybkim krokiem odchodzi do bramy hangaru. Nagle zza pleców słyszy spokojny ton Krzysztofiaka:
-Ręcznik i mydło, mówi ci to coś?
-PRZEPRASZAM!
-Wiedziałem. Ale jest za późno. Słodkich snów!