Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

23 sierpnia 2017

Z zapisków dresa - Odcinek drugi.

Kuurrrwa! Co za pojeb z mojego kiera. Wie, że nie lubię pracować z tym kretynem z drugiej hali, to mje wpisał na całą robotę właśnie z nim w parze.. no myślałem że mje huj szczeli. Ale se mysle, huj w to będę robił swoje a ten frajer niech nie myśli, że za niego będę zapierdalał. On zawsze ma pierdyliard powodów, żeby spierdolić z miejsca pracy. Pech jego, że miałem dla niego niespodziankę gdyby mu coś do łba szczeliło. Ten idiota prawie zabił sie spinką do papieru. Nawinoł husteczke na drucik i zaczą sobie ucho tyn czyścić debik jeden. Kiedy dłubał w tym ochydnym uchu przechodził koło niego taki fagas z magazynu w renku niosonc jakiś płaskownik. I jak nie jebnie tego ketyna przez łeb, bo go nie zauważył, to ten aż padł ba glebę jak długi. Ja pacze a jemu juha leci. Ale se myśle, że skoro tak oberwał, to ma baniak rozwalony,  ale nie, lepiej. Drucik od spinki wbił mu się koło oka pod skóre. Jakiego łacha z niego zdarłem, to ja jebie. Ostatecznie zgarnołem typa i zabrałem do kantora, żeby się nim jakiś kolo od pierwszej pomocy zajoł. Po godzinie zabrała go karetka. I huj, znów sam musiałem jebać do końca zmiany sam, a było jeszcze pięć godzin do czterynastej. Ja nie wiem skont sie takie typy biorą. To chyba jakieś skutki uboczne gmo albo innych ruskich eksperymentów. YO!

21 sierpnia 2017

Z zapisków dresa. Odcinek pierwszy.

Ja pierdole, pizdło mi na czereb. Ostatnio sucham se mojej ulubionej muzy, mojego kochanego rapsa i nagle JEB! Otwarła mi sie normalnie klapka na mózgu. I tak se myśle, co nie, że kurna chyba jakieś omamy mam. Jakąś schizę łapie. Wydawało mi sie, że oni o mnie nawijają, te ziomy. No normalnie historie swojego życia usłyszałem z głośnika mojego bumboksa. I taki zgaszony chodzę jak wapniak jakiś. O ile na poczontku miałem zajebistom faze, że kurna o mnie nadają, to potem dotarło do mje, że jestem pizda!
Ja, pizda! Nie kumam. Zawsze byłem niezrównany na dzielni, nikt, żaden parch mi nie pyskował, bo wiedział, że Matejowi sie nie fika, bo można w ryja zarobić. A tu kurwa taki huj...
Oni nawijali, o laskach i ziomeczkach. I tam coś w jednej zwrotce było, że jak facet nie ma laski, bo nie umi jej wyrwać, to pizda jest a nie ziomek. I tak se przypomniałem że Kecaj ma panne, Pavlo ma i Kizior też. A ja nie. I tak mnie czepie tera przez to, że dać w ryja mogę jak mje kto zdrażni. Kurwa, człowiek myśli że ma fszystko co może se zachcieć a okazuje się, że ziomeczki som level wyżej. Ale se tak też myśle, że źle nie jest, w końcu pedziem nie jestem. Gorzej, jak na sonsiedniej dzielni jakieś ploty chodzom. Normalne, że te huje spodełba sie gapiom na mnie, jak mnie widzom, ale od tego momentu jak mje oświeciło, mam wrażenie, że oni drą ze mnie łacha. I niby mam nadal szacun na dzielni, foki się wokół krencom, ale to nie jest to. Jakbym kurwa miał jakomś możliwość dowiedzenia sie co jest nie halo, to bym zara pożondek zrobił. I nawet spotkania z Kecajem, Pavlem i Kiziorem nie som takie zajebiste jak kiedyś. Taka stypa sie porobiła, że już po drugim browarku każdy spada na chate. Do niedawna tego tak nie widziałem a teraz widzę. Do jednego Karyna dzwoni z opierdolem gdzie sie szlaja wieczorem, do drugiego Paula nonstoper na fejsie napierdala posty, że miał z nią film oglądać a Kiziorowi Nata ciągle fochy szczela. A najgorsze to jest to, że oni jak psy za kościom do nich lecom. Fszystko rzucom jak ich królewny im każą. I w sumie może trochę pizda jestem, że swojej panny nie mam, ale z drugiej strony nie chce być fiutem, co ziomeczka swego olewa. Taki huj! Ale oni jeszcze kiedyś wrócom z podkulonym ogonem błagać o wybaczenie, a zemsta będzie słotka! Nikt, nawet najlepszy ziomeczek nie ma taryfy ulgowej u Mateja! Szacun prawilnym ziomeczkom.
Matej

Nowa seria po Kapitanie i Szeregowym Rolce

Zapraszam do jakże pogmatwanego świata Mateja - dresa z blokowiska, który bardzo mocno przeżywa swój los mimo szacunku, który ma na dzielni swojej jak i w okolicy. Z zapisków dresa - Tak nazywa się nowa zakładka. Odcinek pierwszy, już na łamach bloga.

20 sierpnia 2017

Zdechło

Teraz wszystko zdechło
Smród niesie się z dala
Rozpada się cielesne truchło
Moje serce z bólu się spala

Upadło wielkie mocarstwo
Ludzie odeszli zostawiając miasto
Czy winne bałwochwalstwo?
Czy wiara w niezniszczalność?

Siedząc na krześle trzy linie kreślę
Jedna poziomo, druga pionowo
Trzecią ukośnie, w regresie schyloną
I na nic budowanie na nowo

Im więcej ludzi, tym samotności
Umieramy z cierpienia cholernego
Z cierpienia nie od starości
W cierpieniu osamotnienia na codzień.

16 sierpnia 2017

Spotkania z ludźmi.

Sprawa jest prosta:
spotykasz się bo chcesz - nie ważne czy z czyjejś inicjatywy czy z twojej. Ewentualnie informujesz, że teraz nie masz jak się spotkać, ale podajesz inny termin.
                            VS
Tniesz w chuja udając, że masz coś innego w planie.

PYTANIE ZA 100pkt:

Kiedy jesteś człowiekiem godnym zaufania?

07 sierpnia 2017

Szczera wola

Tak było, że wszystko razem
Tak było, że zawsze się dało
Było tak, że wszystko w prawdzie
Było wreszcie tak, że wszystko....
...szczerze?

Wspólne spotkania
szaleństwa do rana
Godziny głupoty
Godziny powagi

Kilka lat spójności
Kilka lat jednakowości
Telefony, gdy daleko
I pociecha, gdy ciężko

Nagle...
wszystko znika.
Głucha cisza
Spójność zamilkła

Przeszłość i zażyłość
to dawno i nieprawda
Bo pojawiła się inna opcja
A co było, było tylko poczekalnią
Poczekalnią z braku wyboru

Nie było w tym szczerej woli
Szczera wola nie zapomina o przyjaciołach.

03 sierpnia 2017

Wybory... wybory... wybory.

Czy miewacie... nie, no na pewno miewacie takie chwile, gdy wybór nie staje się czymś oczywistym. Z reguły działamy zero-jedynkowo ale czasem... czasem tak się nie da. Czy gdyby mieć do wyboru szczęście albo święty spokój, to co wybrać? Jedno i drugie daje jakąś nadzieję na spoko życie ale zawsze jest to zawahanie. Po wyborze przed powiedzeniem sobie ,,idę w to" najdzie nieraz taka myśl, że może jednak ta druga opcja jest lepsza. I patos... myślę o świętym spokoju, jako o tej lepszej opcji. Dlaczego, juz mówię. Otóż szczęście ktoś może zburzyć zaś święty spokój odgórnie zakłada brak zakłócania naszej harmonii. Zgodzisz się ze mną?
Innym razem lepiej nic nie wybrać, asertywnie powiedzieć nie. Co się stanie? Haha, no to już jest teoretycznie przypadek. Teoretyczne dlatego, ponieważ podświadomie wiemy, że i tak ktoś za nas podejmie właściwą decyzję. Trochę to jest leniwie podejście, ale działa. Czyli nie jest głupie. Czy wybór, to coś kosmicznie trudnego? I tak i nie. Nie są trudne wybory, kiedy piramida wartości stoi na twardym gruncie.

01 sierpnia 2017

Kiedy utrata jasności umysłu idzie w parze z jego całkowitą utratą.

         Pomijając jakiś bzdurny wstęp przechodzę w tym momencie do sedna:
Zaznaczam na samym początku, że nie mam bólu dupy o sam fakt istniejących zjawisk, o których zaraz opowiem. Mam ból dupy o to, jak ludzie się zachowują w tych zjawiskach. A jest syf!
          Otóż pewnego dnia zaczęło mnie zastanawiać, jak to jest możliwe, że człowiek potrafi się od tak odciąć od reszty społeczeństwa na rzecz małej gromady lub poszczególnej osoby. Nie do pomyślenie dla mnie samego. I w sumie miałbym to w nosie, gdyby nie to, że takie coś odbija się bezpośrednio na mnie. Na prawdę rozumiem, co to stan zauroczenia, rozumiem stan zakochania, rozumiem nawet stan, kiedy występuje związek. Nie rozumiem alienacji. Kiedy jest sobie ziomeczek jeszcze jako wolny strzelec, to możesz zrobić wszystko: iść do pubu, pokopać piłkę, czy zrobić coś debilnego dla samego faktu. Czas ma zawsze i na wszystko, nawet jeśli jest chory. I co, jest zajebiście. Umowy barterowe, interesy koleżeńskie, itp... I NAGLE! Ziomeczek poznaje frelkę i przepada z kretesem. Ni chuj żeby się spotkać, coś podziałać. NIC. Tu nie chodzi o zazdrość z mojej strony, bo każdy ma swoje życie. Tu chodzi o przyzwoitość. A w zasadzie o jej brak. Czy to jest zdrowe, że ziomeczek z frelką spędza 90% swojego wolnego czasu, czy może jest już jej pieskiem? Odpowiedź jest oczywista. Krew mnie zalewa, bo większość współczesnych facetów to takie rasowe pantofle. Sam w związku nie jestem, ale nie wyobrażam sobie siedzieć pod pantoflem. I pewnie dlatego nadal wolę siedzieć sam ze sobą. Poza tym... poznać niezaborczą kobietę jest trudno. Więc  kolejne pytanie się nasuwa: czy to nie jest pójście na łatwiznę, kiedy ziomeczki kurczowo trzymają się frelki, kiedy już jakąś poznają, pomimo jej cholernej zazdrości i robienia focha za wyjście na mecz?! To jest chore samo przez się... O której godzinie nie zapytasz się ziomeczka o chwilę wolnego czasu, on już ma wszystko zaplanowane ze swoją frelką. I tak, ja rozumiem, że motylko, malinki, podnieta, całuski i misiaczki ale... na boga, z umiarem!! Możecie mnie nazwać despotą, ale dla mnie to jest koniec świata. Gdzie podziała się wyraźna różnica między facetem a kobietą. Wszystko jest jakieś wymemłane. Tak sobie obserwuję pary na ulicach i prawie za każdym razem widzę kobietę z jajami i faceta pipkę. Gdzie wystąpił błąd? Kurde, obojętnie jak ująć temat, faceci wypadają tragicznie. Tragedia tyczy się płci męskiej zaczynając od dzieciaków i kończąc na 35 latkach. Panowie po 35 roku życia wypadają całkiem spoko. Najwięcej męskich cipek obserwuję w rocznikach 93-98. To tak w przybliżeniu. Stado padalców bez ikry. Ani to do pracy się nie nadaje ani do bezrobocia. A jakie wymagania mają! Olaboga...
I każda taka farsa będzie trwać, bo taki mamy poziom edukacji i wychowanie bezstresowe. Ale spokojnie, żniwa też przyjdzie zebrać. Ale wtedy będzie płacz, zgrzytanie zębów i moja szydera zza grobu.
Wszystko w nadmiarze i niedomiarze szkodzi. Widzę, że ludzie o tym zapomnieli. Pedalstwo, lesbijstwo, wegaństwo i wegetariaństwo czy inne chore pomysły, to nie jest wynik logicznej konkluzji. To jest wynik choroby psychicznej. Jedni nie pamiętają, że dupa ma ruch jednokierunkowy a inni twierdzą, że rośliny nie można zabić. Koszerności ani tym podobnych  w ten worek nie wrzucam, bo to są tradycje poparte pismami z ich genezami.
Zaczynam schodzić z tematu, więc czas kończyć.
        Reasumując, mogę tylko powiedzieć aforyzm: ludzie durnieją z prędkością światła.