Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

31 października 2017

Świat rozrywki w tym poskładanym świecie codzienności.

         Czasami zastanawiam się tak szczegółowo, jak poskładany jest ten nasz świat. Nie nam na celu omawiania filozoficznego, bo trwałoby to bez końca... chcę ugryźć temat stricte przyziemnie. Należy też wpomnieć chociaż i o tym, że ekspertem nie jestem, natomiast mam swój chłopski rozum i nim zawsze się kieruję (więc paradoksalnie jestem ekspertem w dziedzinie posługiwania się WŁASNYM rozumem).
To, co popycha mnie od dawna do spreparowania owego tekstu, to totalne, ponowne zdziwienie się tym, co wydawało mi się być znanym i z r o z u m i a n y m. Pantha rhei - stwierdził Heraklit i to prawda. Wszystko płynie, a więc ulega przemianom. To jest pierwszy i ostatni motyw z filozoficznego punktu widzenia. Dalej będzie tylko płacz(ze śmiechu od drwiny) i zgrzytanie zębów(ze złości). Tym, co chcę dziś poruszyć, będzie zabawa i zachowania ludzi w takiej sytuacji.
Każdy przynajmniej pamięta dyskoteki szkolne, na których to zawsze było dość niezręcznie. A bo to nie wiadomo jak się zachować na dyskotece, a bo są dziewczyny i... co dalej? -przecież wtedy jeszcze sztamę trzyma się z kumplami a dziewczyny, to inny gatunek. A bo to jeszcze nauczyciele patrzą... Zawsze był jakiś motyw, który powodował usztywnienie atmosfery. Ale to zostawmy. Bardziej interesujące jest dla nas życie po osiemnastce. Wtedy zaczyna się samo życie. Jedni tylko chodzą do szkoły a po szkole wychodzą po prostu na dwór. Inni, ci o których tu mowa, zaczynają życie klubowe. Balanga od dawien dawna towarzyszy głównie młodzieży. Z początku jest to wynikiem chęci wyzwolenia się z dziecięcości a potem staje się to stylem bycia w świecie. Jedni rozpoznają granicę przyzwoitości inni wpadną w wir melanżu po uszy. Załóżmy, że cały tekst oparty będzie na przykładach ludzi, którzy na drodze wychowania nabyli dobrej jakości savoir-vivre. I teraz: podzielę to na dwie kategorie. Pierwsza kategoria będzie dotyczyć osób, które nadal budują swój poziom, samorozwój i empatię. Druga kategoria, będą to osoby traktujące życie dość lekko i zbywalczo. To o nich głównie chcę tu sprawić. Pierwsza grupa, to ludzie wiedzący czego chcą od życia. Mają swój cel do którego zdecydowanie dążą a ponadto ciągną za sobą innych do rozwoju. Świadomie. Takie jednostki są najbardziej godnymi zaufania pod wieloma względami. Dlaczego tak jest, o tym sami sobie już pomyślcie. 
         Kiedy taki przykładowy Kowalski i przykładowa Kwiatkowska pójdzie w miejsce publiczne, na zabawę typu koncert, klub czy inne bardziej wyszukane formy rozrywki jak teatr czy opera- zawsze odnajdą się w sytuacji. To kwestia aparycji i umiejętności podkreślenia jej dopasowanym akcentem z animuszu. Skupmy się na klubie. Pierwszy na ogień pójdzie nasz Kowalski. Podobnie będzie w drugiej kategorii. Wyobraźmy sobie typową scenę w klubie. Kowalski schludnie ubrany wchodzi do klubu, wita się z ochroną i sam, podkreślam, sam ustawia się do kontroli na bramce. Dalej pewnym krokiem idzie do kasy i z uśmiechem do osoby w kasie po bilet. Wchodzi na salę na chwilę przystając w wejściu by rozejrzeć się i dać się zauważyć. Nie robi nic, po prostu stoi twardo na glebie i jest. Podchodzi do baru i kupuje napitek. Wypija tylko ten jeden i co? Idzie się bawić. Świetnie bawi się sam ze sobą. Nikogo nie zaczepia, do żadnej dziewczyny nie rwie się jak mysz do sera. Po prostu rozmawia z innymi oczami. Ludzie sami widzą, że gość jest wyluzowany i nie stanowi żadnego zagrożenia. Po jakimś czasie znajomości nawiązują się same. Kowalski nie jest nachalny i trzyma dystans do każdej osoby w klubie. Więc nawet zlewki po nim spływają jak po kaczce. Mimo to, Kowalski jest łabędziem. Jeśli nie chce tańczyć z jakąś dziewczyną, załatwi to z klasą. Podziękuje za taniec i pójdzie w inny miejsce na parkiecie. Proste. Szyk w całej okazałości. Podobnie zrobi Kwiatkowska może z pominięciem stawania w wejściu. Kwiatkowska ma na tyle wdzięku, że panowie i tak ją zauważą pierwszą nawet gdyby stali na drugim końcu sali. Kwiatkowska również nie jest nachalna. Ma oczy i też oczyma rozmawia. I teraz... tylko tacy jak ludzie jak ta druga grupa są w stanie coś zepsuć. To działa jak w baśni. Są księżniczki i rycerze oraz reszta pospulstwa. Czacie metaforę. Prawda? Może mocno uprościłem, ale nie chcę pisać teraz książki.
Ok. Na scenę wkraczają Seby i Karyny. Uwaga- nazwy nie mają na celu nikogo obrażać. Są to formy,, dzięki którym chcę pokazać wyraźnie kontrast! To co charakteryzuje Seby i Karyny są pozbawieni obycia i świadomości, że inni też mają uczucia. Tacy ludzie mają swój świat. Ubierają się często niejako lepiej od pierwszej grupy, ogólnie wyglądają na pogodnych. Problem zaczyna się kiedy impreza się rozkręca, alkohol uderza do głowy a przy okazji zaczyna z butów wylazić słoma tak skrzętnie upchana i kamuflowana pod garniakami i makijażem. Nawet Kowalski się nabierze w wirze zabawy. Podchodzi do Karyny ale już po pierwszym tańcu czuje, widzi i słyszy, że z nią już nie chce mieć do czynienia. Albo zaraz go zacznie negować i poniżać, albo przyklei się do niego jak lep na muchy. Obie opcje są złe. Jest tak dlatego, ponieważ Kowalski pokazując się z Karyną automatycznie spada w rankingu i szybko może zostać przekwalifikowany w oczach Kwiatkowskiej na Sebę. Jest tylko jeden warunek aby się tak nie stało.  Jeżeli Kowalski pozna Kwiatowską zanim dorwie się do niego Karyna. Z drugiej strony Karyna zazwyczaj spławia większość facetów traktując ich jak szmaty - dosłownie. Dla niej jesteś śmieciem, ponieważ jej ego jest tak wysokie, że nawet jak podskoczysz, nie przywalisz w nie głową. Jest to żenujące i smutne zarazem, kiedy z wyglądu kusząca dziewczyna okazuje się być pustakiem. Jeszcze gorsi są Sebiksy. Co oni odwalają, to się w głowie nie mieści. Nie dość, że 3/4 imprezy bawią się na swoim "gej party" w kółeczku (Karyny z resztą też mają swoje less party) to w dodatku piją i piją... aż im się w głowie szufladki przestawiają. Tańczą ze sobą pokraczne tango, robią jakiej chore akcje rodem z kiepskiej jakości komedii. Potem nagle kiedy dojdą w miarę do ładu dociera do nich, że: ,, no halo! Zaraz koniec imprezy a ja jestem sam!?" W tym momencie każda wolna na parkiecie Kwiatkowska i Karyna mogą poczuć się jak słońce w układzie słonecznym. Ona jedna i pełno planet wokół. Chociaż bardziej trafnym będzie nazwanie ich asteroidami. Widok żałosny i zabawny zarazem. Najbardziej żal mi w tym Kwiatkowskej, która tego dnia przyszła po prostu się bawić niż poznać kogoś. Ale biedna nie może, bo co chwilę jest zaczepiana, łabędzi w większości już nie ma, bo poznali kogo mieli poznać i wyszli z klubu albo są zajęci nowymi ludźmi. A Sebiksy lecą do niej i do Karyn jak ćmy do ognia. O ile Karyna odpędzi natręta krótkim ,,spierdalaj stąd" o tyle Kwiatkowska szuka ratunku w koleżankach.
Powyższe zależności są najwyraźniej widoczne. I teraz nasuwa mi się kolejna myśl. Myślę o tym, co jest tym czymś, co mimo tego wszystkiego nie chce dać się rozwalić tej chorobie. Przez zachowania Karyn i Sebiksów cała reszta zaczyna wątpić w ludzi. Klub klubem, ale słysząc czasem rozmowy w środkach transportu czy na ulicy, to ręce mi opadają. Na prawdę czasem z wyglądu chłopak czy dziewczyna uchodzą za ludzi z klasą do momentu aż nie otworzą ust. I już pomijam wulgaryzmy. Sam "tok rozumowania" jest wręcz tragiczny. Nawet jeżeli Taka Karyna dobrze się postara i zdobędzie aprobatę Kowalskiego lub Seba dogada się z Kwiatkowską, to zawsze koniec końców wszystko spadnie na łeb na szyję. Wiadomo, czysta fizyka - co poleciało do góry musi kiedyś spaść w dół. Mniemam, że to poziom mentalny wszystko weryfikuje. Nawet jeżeli bardziej ogarnięty Sebiks utrzyma kontakt z Kwiatkowską, to ona i tak zacznie wypierać go z umysłu i jego czar pryśnie. Po prostu ona o nim zapomni w naturalny sposób. Dla niej to nie stanowi kłopotu, ponieważ normalne jest, że ludzie pojawiają się w życiu i znikają. Seba tego często nie rozumie i na siłę będzie szukać kontaktu. Nie ma nic złego jeżeli raz w tygodniu zadzwoni i coś zaproponuje. Problem jest gdy dzwoni co dziennie lub co chwilę i usilnie błagalnym tonem próbuje wymusić spotkanie. Podobnie inne Sebiksy próbują wymusić taniec w klubie. A Karyny? Karyny nie są chciane nawet przez Sebiksów, bo nawet oni nie chcą być traktowani jak ścierki. Stat ich pęd za Kwiatkowskimi. Nie wiem, czy robią to świadomie, ale ewidentnie to widać, że mimo własnej zapuszczonej aparycji mają ambicje na coś więcej. Karyna najwyżej może liczyć, że trafi na kolesia, który ma totalnie wszystko i wszystkich w nosie. On po prostu jest i na tym się kończy jego JA. Karyna może się puszyć przy nim w klubie, ale po imprezie on powie grzecznie, że dziękuje za wspólną zabawę i... zniknie bez wieści. 
         Wszystkie problemy biorą się z braku świadomości ludzi o świecie. Nie wiedzą co skąd się bierze. Nie znając mechanizmu działania poszczególnych układanek, nie są w stanie ułożyć sobie algorytmu dostosowanego pod daną sytuację. Nie pomyślą, że może lepiej stanąć przy barze i zobaczyć kto puszcza do nich oko. Nie wpadną na to, że jeśli chcą kogoś poznać, to warto od razu po wejściu do klubu to zrobić, bo potem wszyscy są pochłonięcie muzyką, zabawą, rozmowami czy są już upojeni. Z której strony nie patrzeć, brakuje tej drugiej grupie ogłady. Jeśli ktoś miał jakiś system wartości, to gdzieś po drodze się zgubił. Jedni mają się za super samców a zamiast coś zrobić piją kolejny browar. Dziewczyny robią z siebie księżne i czekają na rycerza na białym koniu. Z całej tej bajki tylko białe konie istnieją. Przytoczony rycerz, w moim odczuciu to mężczyzna, który zamiast stać z rękoma w kieszeni zagaduje do kobiet, droczy się z nimi i daje się poznać. Niestety dziewczyny przychodzą wypindrzone do klubu żeby się facetom podobać(albo żeby same się dobrze czuły i dzięki temu były ponętne) a gdy już jeden z drugim podejdzie czy to na parkiecie czy przy barze albo w palarni, to laski odstawiają jakieś less sceny lub są tak opryskliwe... Czasem aż mi się chce rzygać. Powodzenia w niedalekiej przyszłości jako stara panna!  
Reasumując powiem krótko. Jeśli znacie kogoś, kto powinien to przeczytać aby się uświadomić, podziel się tekstem.

26 października 2017

Paskudne uczucie

To uczucie gdy:
Wyciągasz do kogoś rękę a ten ktoś na nią pluje lub ją gryzie.
Starasz się o coś jak tylko możesz a na koniec dostajesz tylko kopa w dupę.
Chodzisz i skaczesz przy kimś by się dowiedzieć, że jesteś zabawką.
Harujesz jak koń a wypłatę masz jak dla kucyka.
Sądzisz, że masz przyjaciół, a to tylko hieny czekające na twoje potknięcie.
Wydaje ci się, że możesz zmienić świat, ale okazuje się, że tylko swój własny autystyczny.
Widzisz jak inni zapierdalają za niczym na uczelniach ryjąc w książkach a zapominają o sobie i ludziach wokół.
Dostrzegasz jak współcześni rodzice zamiast wychowywać dzieci, uprawiają ich chów.
Zaczynasz rozumieć swoje błędy z młodości.
Dociera do ciebie wewnętrzne stłumione ja.
Kiedy czujesz bezradność.
Jest paskudne.

Ale komu ja to mówię, przecież każdy to wie doskanale.

20 października 2017

Ludzie i ich przypadłości czy cechy same w sobie i ich ludzie?

Mówi się w niektórych kręgach, że miłość i człowiek są jednakowo samowici a na dodatek jedno drugiemu jest przypadłością kategorycznie imperatywną. Zaznaczyć natomiast trzeba, że miłość była pierwsza a człowiek jest jej przekaźnikiem niezależne od swojego indywidualnego charakteru i   własnych naleciałości nabytych w trakcie życia. Wszystko to skłania się do podobieństwa naszego do Wielkiego Kreatora, Boga, który jest ponad wszystkim, bo On sam dał wszystkiemu początek.

07 października 2017

Krótko o tym, co jest istotne, aby żyć zamiast wegetować.

Krótko. Bardzo krótko teraz o tym, co jest istotne by żyć pełnią życia.
Otóż: w życiu każdego z nas ludzi, są różne dziedziny; praca, dom, rodzina, kobieta, mężczyzna itp. W tym wszystkim nie jest istotne, co osiągniesz i ile. Ważne jest to, co daje Ci szczęście! Jakość jest priorytetem. Możesz mieć tylko jedną drogę w życiu. Ta droga, jeśli daje Ci szczęście jest tą jedyną i prawdopodobnie właściwą. Ale słuchaj innych ludzi jaki jest feedback odnośnie Ciebie, żebyś nie wypadł z któregoś zakrętu.

01 października 2017

Jestem wiatrem

Szedłem spokojnym krokiem
Otoczony jasnymi promieniami słońca
Nagle zawiał wiatr.
Poruszyły się żółte liście na chodniku.
Wtedy zrozumiałem, że sam jestem wiatrem i ode mnie zależy mój los.

Inni dookoła mówią wiele.
Narzekają, chwalą, mówią o niczym...
Mnie pozostaje tylko słyszeć,
Nie słuchać.
W głowie mieć plan i alternatywy.
Dzielić kategoriami możliwości,
Wybierać te najlepsze.

Robić tu...
...i teraz.
Jutro jest zbyt dalekie by się o nie martwić.
Lecieć jak wiatr lub wietrzysko okropne na przekór schematom.
Żyć, bo warto.