Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

08 lipca 2019

Oda do samotności

O, Samotności, Ty która pielęgnujesz moją drogę do degradacji.
Ty, która krajesz me ego na miliony kawałków.
Która swą żywą obecnością zapewniasz mnie o równi pochyłej po której stąpam.
Zaprowadź mnie w objęcia Morfeusza i zdaj mnie na jego łaskę
Gdy zasnę rób ze mną co zechcesz, wszak i tak jestem już teraz martwy.

Zatop sztylet goryczy w me serce i zrzuć ze skały urwistej
Ja lecieć będę bezwładnie, bez słowa aż rozbryzgnę się o kamień 
Albo skrzydeł dostanę i ulecę gdzieś w przestworza
Każda droga prowadzi w to samo. 
W samotności, odcięcie i izolację więc obojętnie co by się stało...
Moje ja umarło.

Gdybym tak miał wgląd na to co dla mnie zakazane...
- to jest w przyszłość i plan dla mnie napisany...
Świat byłby prostszy a ja zbyt przebiegły i znów samotny ze swoją wiedzą o jutrze
Niezrozumiany przez ludzi i zelżony jak zawsze.

Ty samotności jesteś moim celem samym w sobie
Jedynym tworem, który zawsze jest ze mną poza samym Bogiem.
Starasz się jak cień chodzić za mną dniem i nocą marchewki mi skrobiąc,
Podpychając pod górę a kiedy trzeba szepcąc zza ucha: zostaw, to nie jest twoje...

Cwana jesteś zwabiając do mnie nowe osoby
bym przypadkiem nie myślał że jesteś tu za bardzo, że zbyt nadobnie.
Jestem świadomy twoich sztuczek a mino to brnę w tę grę jak głupek.
Może to dysfunkcja która zwie się socjopatią jest moją domeną
Może zaś coś innego co mnie do wegetacji popchnęło i pcha nadal
a ja jak ta ćma do ognia za wygodą lecę?

Zanim się spalę i zginę do reszty chciałbym, o Samotności, dowiedzieć się
czy mogłem żyć lepiej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz