Granica
– (nie)widzialna wskazówka do wykrywania iluzji
Jeśli widzi się granicę jakiegoś stanu rzeczy, to znaczy, że
jest to tylko jedynie wynik wyobraźni i przyjęcia bezkrytycznie
tego stanu rzeczy z poczuciem, że jest on rzeczywisty. Tylko na
prawdę rzeczywiście zachodzące stany rzeczy nie mają granic w
swym istnieniu.
Tyczy się to uczuć, relacji, rzeczy materialnych potencjalnie
mogących powstać, emocji. Przyczyny tego zjawiska upatruję we
wmawianiu sobie czegoś, lub też byciu w błędzie poprzez
wprowadzenie w ten błąd, przez kogoś innego. Warunkiem by odróżnić
iluzję od rzeczywistości jest intuicyjne wyłapywanie niezgodności
słowa z możliwością jego pokrycia w akcie dokonanym. Ktoś nam
powie, że kocha drugą osobę. Jednocześnie przytacza przykłady
wątpliwości, czy ta miłość jest odwzajemniana i w ogóle
prawdziwa, to tym samym już wyznacza granice uczucia. Przecież
prawdziwe uczucie nie ma końca, szczególnie jeśli chodzi o miłość.
Takie rozumienie granicy, pozwala na nadbudowanie twierdzenia, że ta
konkretna miłość, nie jest prawdziwa w sensie stricto realnym.
Jest ona jedynie wymysłem, tudzież fantazją umysłu, który nie
może zrealizować swojego planu, więc go w sztuczny sposób
urzeczywistnia w formie omamu. Jest to forma obronna przed bólem i
uczuciem odrzucenia, znana dobrze psychologom. Podobnie jest, gdy
obmyśla się plany na przyszłość, i każdy kolejny etap
planowania pociąga za sobą co raz, to większe wątpliwości co do
możności jego zrealizowania. Pomijam tutaj granice związane z
wiarą w swoje, czy innych ludzi możliwości. Jeżeli w planie są
elementy naciągane podobnie jak wmawiana sobie prawdziwość
wyimaginowanej miłości, to jest to granica stanowiąca sygnał, do
zaniechania wdrażania planu w życie.
Unikanie
takich sytuacji, jak tych opisanych powyżej, to nic innego jak
zdrowy rozsądek. Podejście takie pozwoli cieszyć się mniejszą
ilością, ale jakościowo lepszą wartością podejmowanych działań.
Zaoszczędzimy na tym swoich nerwów, czasu i pieniędzy. Skąd
wiedzieć, że coś posiada takie granice lub ich nie posiada?
Zasadniczo medytacje kartezjańskie są tutaj bardzo wskazane, by
poznać siebie lepiej. Zaduma nad sobą, swoimi dążeniami i ich
motywami jest receptą na ten problem. Zaiste, nikt nie chce się
obudzić któregoś dnia z poczuciem, że coś nie wyszło, albo może
wyszło, lecz nie po takiej myśli jak było założenie. A gdy już
taka sytuacja nastąpi, nie trudno o popadanie w Nietszcheańskie
resentymenty, które są częścią składową tworzenia iluzji.
Jeśli
tak się stanie, koło się zamyka, umysł krąży od iluzji do
uświadomienia sobie błędu by znów popaść w złudne poczucie
szczęścia mówiąc sobie ,, zawsze mogło być gorzej”. Taka
postawa z czasem staje się rutyną, a od tej rutyny nie daleko jest
do obsesji i innych dysfunkcji ludzkiego rozumu. Tyczy się to
głównie osób wrażliwych i podatnych na wpływ negatywnych
przeżyć. Jeśli idzie o auto-zapętlenie się, najbardziej narażone
będą jednostki o niskiej samoświadomości. Im mniej znamy swoje
rutyny i schematy, tym większe ryzyko niewychwycenia ich oraz nie
przyjęcia do siebie informacji z otoczenia o ich istnieniu. Powodów
może być wiele, lecz prima facie rzucają się na myśl; wybujałe
ego, przekonanie o nieomylności czy lenistwo. Każdorazowo i
niezależnie od strony aksjologicznej danej sprawy, jaką się
rozpatruje, winno się ją poddać szeroko rozumianej krytyce
tj. powody, możliwy przebieg i efekt końcowy działania, jakie
planujemy. Zasadniczo idąc w stronę tego, co pisze o czynie wolnym
Stanisław Brzozowski, zalecałbym rozpatrywanie krytyczne
szczególnie pod kątem moralnym. Tym bardziej, że też, jak mówi
myśl Brzozowskiego, człowiek zubaża swój świat i swoją wartość,
poprzez traktowanie własnych wytworów jako bytu od niego
niezależnego. Jedyny problem jaki się pojawia, to fakt, że osoby
wprowadzone w błąd przez inną osobę, rzeczywiście mają do
czynienia z bytem (iluzją) powstałym niezależnie od nich. O bycie
zależnym można tu tylko mówić w przypadku samozapętlania się,
poprzez niewidzenie własnego błędnego działania biorącego się z
braku namysłu nad tym, co się robi. Tego wątku nie będę
kontynuował z powodu zbyt wielkiej obszerności dyskusji jaką
należałoby podjąć.
Ostatecznie pragnę by to rozważanie nad szukaniem granic, czyli
iluzji było motorem
do
zastanowienia się nad własnym poczynaniem. Jednocześnie zaznaczam,
że ten artykuł nie jest wiedzą naukową, w związku z tym
stosowanie się do zawartości powyższego materiału jest ma własną
odpowiedzialność.
Pozdrawiam
Wilk
Dodatkowo zaaplikuję tutaj staary wpis z poprzedniego bloga. On trochę nakierowuje, jak nie popadać w resentymenty a iść dalej i działać pozytywnie http://canislupus.bloog.pl/id,5541231,title,Cos-sie-wali-Co-innego-sie-w-tym-czasie-naprawia-tekst-skierowany-do-facetow,index.html
OdpowiedzUsuń