Teraz wszystko zdechło
Smród niesie się z dala
Rozpada się cielesne truchło
Moje serce z bólu się spala
Upadło wielkie mocarstwo
Ludzie odeszli zostawiając miasto
Czy winne bałwochwalstwo?
Czy wiara w niezniszczalność?
Siedząc na krześle trzy linie kreślę
Jedna poziomo, druga pionowo
Trzecią ukośnie, w regresie schyloną
I na nic budowanie na nowo
Im więcej ludzi, tym samotności
Umieramy z cierpienia cholernego
Z cierpienia nie od starości
W cierpieniu osamotnienia na codzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz