Nauczyłem się żyć bez was
Nic lepszego w świecie nie znam
Zatopiony w swoim ego
Obserwuję coś marnego
Boleśnie strzykającego
Szkarłatem krzyczącego
Nie zaglądam w nieba błękit
Podnieść głowę jest za ciężko
Jeno gapię się na ziemię
Liczę kroki do nicości
I powtarzam ciągle w głowie
Dni minione, potem płonę
Kości w popiół obrócone
Wiatr rozwiewa porzucone
Duch gdzieś uszedł
Życie znikło jako bańka
Nadal czuję, nadal pytam
Nie ucieknę od skarcenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz