Dym unosi się ku zachodowi
Cisza wisi wokoło
Jeno chlupot wody przerywa ją szarpanie
O Panie!
Ty jesteś skałą nad skały
I na Tobie chcę fundament stały
Bez Ciebie prochem bym był
W ogniu bym się spalił...
Mów, ja słuchał będę
Tchnij Twoje serce w me serce
I daj by ktoś też doświadczał Cię wszędzie
Bądź drogowskazem
W wietrze przychodzisz i w deszczu lekuchnym
Spajasz dusze co Tobie są ufne
Za rękę chcę Ciebie złapać
Nigdy nie pościć i Miłości Twej chapać
We wszystkim, co trudne
W sprawach niejasnych
Bądź nam latarnią
Drogowskazem do łaski
Dajesz spokój, boś hojny ogromnie
Krzyk mój słyszysz, gdy usta zamknione
Daj wsparcie w te chwile co trzęsą logiką
Ty jesteś Pan! Z Tobą przebrniemy przez smutki i znoje
Wszak ludzkim jest bać się i mieć kiepskie chwile
Lecz zawsze w sercu mym spokój, bo jesteś przy mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz