Mało wiary serc zagubionych
Życie toczy się stale
Mijają wciąż nowe chwile
Choć słońce pada na twarze kamienne
Nic nie widzą przez bielmo oczu
Ludzie poplątani w sieci spraw wszelkich
Szukają na ślepo... Któż to odmieni?
Chodzą pytając mędrców o rady
Ich pogoń wygląda jak start olimpiady
Przez góry, doliny z błotem na twarzy
Szukają źródła...
Źródło jest czyste, poi i czyści
Wysiłek przeżyty składa i liczy
Oblicza ich miekną i stają się żywe
W oczach pojawia się łza
Staje się jawne, co było za kratą
Nie ma już ścian, co dzieliły z prawdą
W żyłach jest wolność miast krwi napsutej
Nie ma nic więcej nad szczerość, gdy pędzi się tą drogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz