Dziś natrafiłem na taki poradnik, który najpierw przeczytaj zanim przeczytasz moje hejty -
oto link: https://www.papilot.pl/slub-i-wesele/6-powodow-dlaczego-wesele-bez-osoby-towarzyszacej-to-zazwyczaj-dramat,30667,1
OK! Przeczytane?
Lecimy zatem:
Tytuł jest baaardzo sugestywny wbrew pozorom. >>> 6 powodów, dlaczego wesele BEZ OSOBY TOWARZYSZĄCEJ to (zazwyczaj) dramat<<< Dodawanie nawiasu w przypadku takiej tematyki nie ma sensu. Tekst jest skierowany do kobiet, a więc do istot bardzo wrażliwych. Kobieta szuka odpowiedzi jasnej TAK/NIE. Tutaj na dzień dobry dostaje sugestię, że parter musi być.
Punkt pierwszy:
Zakłada on z góry, że zaproszenie z osobą towarzyszącą jest źródłem stresu. Następnie zakłada drugi najgorszy scenariusz, że nie ma sensu ryzykować pójścia samemu. Zupełnie jakby pójście z kimś z kim nie jest się w związku było takie bezpieczne i super.
Punkt drugi:
Że jak?! BĘDZIESZ MUSIAŁA się tłumaczyć?! Nooo, jasne, bo przecież nie można być dyplomatycznym i asertywnym i unikać tematu. Poza tym, wypytywanie przez innych będzie świadczyć o ich braku kultury. Ktoś przyszedł sam, to nie drąż tematu. Jeśli zechce, sam poda powody. Zostaw, nie ruszaj! Tylko osoby nie mające własnego życia zajmują komuś czas takimi rzeczami. Olej wampiry energetyczne! Nikt nikomu nie musi się tłumaczyć. Wesele, to nie przesłuchanie, sala weselna nie komisariat.
Punkt trzeci:
Pary będą zajęte sobą. No... jeśli są aspołeczne, owszem. Poza tym idąc samemu, trzeba brać pod uwagę, że trochę drętwo będzie natomiast z doświadczenia wiem, że można zakolegować się z obsługą lokalu czy z zespołem. Bo czemu nie? Czy wesele musi obracać się wokół rodziny tylko i wyłącznie? Wystarczy pogłówkować troszkę i mieć choć ciut kreatywności w sobie. Poza tym można samemu rozkręcić taką bibę jak reszta popije, że hej! Nie jedną domówkę rozkręcałem idąc bez pary.
Punkt czwarty:
Aha... autor zakłada, że samemu tańczyć się nie da. Dziwne, bo w klubie jakoś całe krocie tańczą samotnie i mają się świetnie. Litość od innych w postaci zapraszania do tańca. Hmm... raczej tylko po pijaku bo żona już nie chce a starszemu panu spodobała się młoda frelka i wychodzi z założenia, że na weselu nie wypada jej odmówić... tya, no.. yhym a w mym oku jedzie czołg i strzela!
Punkt piąty:
Wmawiajmy dalej dziewczynom w kropce, że będą się gorzej czuły! Na pewno tak się stanie!
Otóż, dlaczego masz się gorzej czuć, skoro to oni mają problem z tym, że jesteś tam sama? Pierdol ich, poczuj, że miałaś odwagę na ten ruch i jesteś sobą. Że nie podlegasz pod czyjeś zachcianki. Jesteś dorosłą osobą i podejmujesz własne decyzje. Iść samemu na wesele, to nie zbrodnia, to objaw odwagi.
Punkt szósty, mistrzowski!
NIKT SIĘ O CIEBIE NIE ZATROSZCZY.
Jakim chujem trzeba być, by nie otoczyć kogoś opieką, gdy tego potrzebuje. To ma być wesele, czy bal egoistycznych samolubów? Chyba odpowiedź jest jasna.
Punkt siódmy:
Aż skopiuję tekst dla przypomnienia:
TO MAŁO EKONOMICZNE ROZWIĄZANIE
Ja pierdziu... serio!?! Kto to pisał? Na każdym zaproszeniu jest napisane, by określić się do konkretnej daty czy idzie się z kimś, czy samemu. Logiczne, że jeśli samemu, hajs daje się od siebie, a nie za Yeti. Po drugie: prezenty od serca nadal istnieją. Jest ich mniej, ale są. Więc kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo! Poza tym, no... uważam, że jeżeli to ja kogoś zapraszam jako osobę towarzyszącą, nie mogę jej obciążyć kosztami. Po pierwsze to zaproszenie ze względu na mnie, po drugie, osoba towarzysząca może musieć kupić odpowiedni stój na to wydarzenie. Są to dość spore kwoty. Sukienki, garnitury, buty i dodatki tanie nie są.
Reasumując:
Wieki całe nie czytałem takich durnot w internecie ani w żadnej gazecie. Jest to zaprzeczeniu samorozwoju i wręcz namawiania do cofania się w nim. Zero pozytywów w tym poradniku. Wszystko założone z góry imperatywnie. Masakra, że takie teksty istnieją. Powiem Wam tak:
Jeśli macie problem z tym, jak się zachować w przypadku takiego zaproszenia, zapytajcie siebie w lustrze, czy stać Was na to, by iść samemu, czy dla świętego spokoju molestować koleżanki, czy kolegów aby z Wami poszli. Dlaczego? Bo a nóż zaprosicie osobę, która się w Was podkochuje, Wy w niej nie i wyjdzie z tego takie gówno.... I po co?! z braku pewności lepiej zrobić wbrew innym niż wbrew sobie. O!
I to tyle na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz