I kiedy już ludzie karty odkryją
Przez podstępne me poczynania,
Kiedy wszystkie nerwy moje zawyją,
Doświadczą oni we mnie draństwa.
Paskudne podłości, co z ludzi wylezą
Ja wytresuję, by w gardła im wcisnąć.
Aż dusić się zaczną ową trucizną...
I powoli. Powoli wszyscy wyginą.
Lecz zemsta, choć dla mnie słodka
Im będzie cierniem w ciemnościach.
Choć będę im wrogiem i knuć będę spiski... ja się nie przyznam, prędzej skonam!
Choć to okrucieństwo nie płynie mi w żyłach, to jednak przypuszczam, że będzie prawdziwe.
I biada każdemu, kto zwie się przyjaciel, a zamiast rozumieć, po głowie mi skacze.
Będę im wbijać szpilkę za szpilką
Debilom, idiotom i homofilom*
Bo nie mam szacunku dla person pokracznych.
Nie chcą etyki, to nie doświadczą
I moralności też nie zobaczą.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg zrobi Kubie,
I na nic przepraszam, gdy fałszywy uśmiech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz