Taaaaaak... Zbliża się wiosna, jesteśmy za połową marca, koty mają tarło i....
... i ludziom też zaczyna woda sodowa do głów uderzać. Dni są co raz, to dłuższe, cieplejsze, jest więcej słońca, kwiaty kwitną, ptaki kwilą - ,,miłość rośnie wokół nas". Czy Wy też w to wierzycie? Osobiście zdecydowanie zaprzeczam temu, by pora roku miała coś wspólnego z miłością.
Zacznijmy od tego czym jest ta cała miłość. Otóż wedle cioci Wikipedii wygląda to tak: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
Po mojemu, w wielkim skrócie: typ relacji międzyludzkich. Miłość, to uczucie, stan umysłu. Ma związek z psychiką, duszą. Jest niematerialna. Jeśli ktoś widział kiedyś miłość idącą po chodniku - gratuluję zakupu dobrego towaru od dilera.
Do czego zmierzam, to udowodnić, że miłość, w tym przypadku, z wiosną nie ma nic wspólnego.
Cofnijmy się do lata: Panowie i panie w skąpych strojach - przesyt bodźców wzrokowych. Potem nastaje jesień i marazm powiązany z brakiem tych bodźców oraz moment przejścia w stan "hibernacji". Teraz zima i... kurtki, kozaki, czapki - wszystko, co szczelnie pokrywa całe ciało.
Brak bodźców powoduje mniejsze pobudzenie i aktywność, pogoda nie napawa optymizmem i nie zachęca do budowania nowych relacji ( o ile nie został taki proces napoczęty latem i miałaby być to kontynuacja).
Więc jeśli przyjdzie wiosna... to czy rzeczywiście ona jest źródłem miłości? Mówię nie.
Gdyby od pogody zależna była moja czy Wasza miłość - to wiosną kochalibyśmy wszystkich na ziemi ( lub większość), latem kochalibyśmy i ludzi i wszystko co istnieje, jesienią kochalibyśmy tylko siebie albo nic, zimą tylko siebie, bo wiadomo, że pogoda mimo słońca pojawiającego się zza chmur, swą temperaturą i krótkimi dniami nie budzi radości.
I jak tak patrzę i słucham w powagą wypowiadanych twierdzeń typu: "O! Widać, że wiosna, patrz jak Jacek garnie się do Joli". Albo: "Wiosną zawsze widać więcej zakochanych par na spacerach" - tylko drapię się po głowie, zastanawiając się, skąd się ludziom tak idiotyczne pomysły biorą... O ile to ostatnie zdanie jest do przyjęcia ( bo brzmi normalnie), tak to pierwsze przyprawia mnie o dreszcze.
Z jednego i drugiego zdania wynika jedno: Wiosną, kobiety pokazują więcej ciała po nostalgicznej zimie, a panom włącza się pożądanie potocznie zwane chcicą! I ot, zagadka rozwiązana.
Może czas wreszcie zrozumieć, że prawdziwa miłość jest niezależna od grubości portfela, pogody, pory roku i innych pierdół, które są tylko dodatkiem do tego uczucia?
Jeśli mówić o miłości, to tylko przez pryzmat drugiej osoby jako człowieka z duszą, a nie jako ciała pożądanego przez drugie ciało tylko dlatego, że ciało kobiety akurat wiosną i latem posiadło "większe" walory estetyczne! Cudzysłów znalazł się tam nie bez kozery, bo ... nie oszukujmy się: ciało czy pod kurtką, czy w bikini, to to samo ciało. Dla niektórych może to być szokujące, co przed chwilą napisałem.
Szlag mnie trafia, kiedy widzę te serduszka 14 lutego... szlag mnie też trafia i wiosną - bo NAGLE po przerwie od 14 wszyscy znów się kochają... a gdzie była ta miłość przez ten czas od do? Pojechała na Kanary??? A może została zamrożona jak kotlet do następnego obiadu?!
Nie wiem... na prawdę nie wiem, co się dzieje z tym światem, ale wszystko idzie w kierunku pozbawiania się umiejętności korzystania z umysłu( który właśnie odróżnia nas od świata zwierząt), na rzecz poddania się instynktowi ( zwierzęta mają tylko instynkt) A więc z czym mamy do czynienia? Ze zezwierzęcaniem się ludzkości. Ludzie stają się jak te koty: znaleźć samicę, dopaść, zapłodnić( po prostu przelecieć) i pójść dalej. Na tym koniec, no chyba, że obu osobnikom się to kopulowanie spodoba, to będą się spotykać jeszcze jakiś czas. I najgorsze, że zwą to miłością. Pytam się więc: skoro tyle jest miłości w takich układach ( bo związkiem tego nie idzie nazwać), to skąd potem tyle rozwodów?? Jeśli taka jest miłość, że wynika ona z fizyczności ( wedle zachowania jakie opisałem) to powinienem czuć miłość widząc ładny kamień, bo przecież jestem sam w dużej mierze elementem przyrody tak jak i ten kamień. Owszem, mogę czuć szacunek do kamienia lecz przez wzgląd na to, że jest dziełem Stwórcy, ale kochać się powinno Stwórcę, a nie kamień...
Litości....
Nie mam więcej nic do dodania jak na razie. Jest godzina 01:02 jak kończę to pisać. Może za jakiś czas coś dorzucę jako łatkę mały akapicik do tego posta. Teraz pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do rozmowy w komentarzach.
Witaj na moim nowym blogu.
Witaj na moim blogu!
Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.
Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz