Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

25 listopada 2014

Niesprzeczna sprzeczność ( rozkminy część ostatnia)

Ktoś kiedyś zapytał mnie, co lubię w kobietach, kiedy stwierdziłem podczas rozmowy, że rzeczywiście lubię ich towarzystwo. Nagle zacząłem wymieniać różne przypadłości.
Okazało się później, że to, co wymieniłem jako plusy, okazało się jednocześnie minusami.
Heh, ostatecznie wychodzi na to, że w kobietach lubię wszystko tak samo, jak i nie cierpię.
Możliwe, że na tym to wszystko polega, że miłość idzie w parze z nienawiścią*.
Niemniej jednak uważam, że jest to dość skomplikowana sprawa i jest ona na tyle obszerna, że nie da się jej rozwikłać właśnie przez jej wieloaspektowość. Każdy jeden element ma kolejne swoje podkategorie, a ludzki rozum choć lepszy niż komputer - nie obliczy tego. Tylko żywioł może pomóc.
A żywioł, to spontaniczność. Dobrze znana wielu z Was zasada ,,miej wyjebane a będzie ci dane" spełnia się tu w stu procentach.
Nie ma to jak rozkmina między snem a snem o północy... XD
W każdym bądź razie... z moich obserwacji wynika fakt, że w obecnych czasach ludzie żyją tak wielką porcją bzdur z "wiedzy" o relacjach między ludzkich, że strach się bać. Śmiech pozostaje. Tony obiekcji na tematy relacji męsko-damskich i damsko-męskich. Setki niepotrzebnych zabiegów, które wyglądają jak przygotowania zielonej taktyki w woju... masakra.
Kurde, ziomki, panowie drodzy!

Chcecie przepis na dobre relacje z kobietami?
W sumie mam w dupie, czy tak, czy nie... mówię więc:

Bądźcie szczerzy sami ze sobą - to podstawa. Zastanów się, czy przypadkiem nie na siłę i wbrew sobie nie spotykasz się z modelką, aby kolegom pokazać, że jesteś pan i władca. Umów się z kobietą, która jest taka jak ty. Miej stuknięte jak ty sam koleżanki. To lepsze niż dziesiątki randek z tylko ładnymi dziewczynami. Ładna buzia ( lub pupa, jak kto woli) to tylko 40% sukcesu.

Pokonaj demona rozpoczęcia znajomości: Widzisz, czujesz zainteresowanie, idź zagadaj. Nic nie kosztuje, nie boli, a może być bardzo owocne. Nie baw się w podchody, tylko idź tak po prostu. Grasz va bank, to prawda. Ale żeby wygrać, trzeba grać. Poza tym, chyba lepiej wiedzieć na czym się stoi niż wzdychać do (może się okazać) wrednej baby tylko dlatego, że zna się ją jedynie z wyglądu (np z tramwaju), prawda?

Ostatni punkt, to samopoczucie. Ważne. Nie polecam takiego czegoś: wyobraź sobie, że zobaczyłeś dziewczynę uroczą, piękną i wydaje się, że sympatyczną. Widziałeś ją dwa dni wcześniej przelotem i następnego dnia, ale nie podszedłeś. Miałeś w te dni dobry humor, uśmiech od ucha do ucha i zakładamy, że spotkaliście się wzrokiem na chwilę. Dziś czujesz się źle, wstałeś lewą nogą a do tego samochód ochlapał cię wodą z kałuży. Masz podły nastrój i kwaśną minę. Znów ją spotykasz. NIE PODCHODŹ. Sprawa wygląda tak, że emocje są zaraźliwe, a poza tym człowiek naburmuszony, nie budzi zaufania.

Tyle dziś ode mnie w kolejnej wersji 10 minut pisania na gorąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz