Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

06 grudnia 2013

Śnieg, Metafora Zbawcy Czy Manipulatora?

Odnoszę przeszywające na wskroś wrażenie, że śnieg owy zawitały, zasypał nie tylko śmieci na trawnikach i w zaułkach mojego miasta, ale przy okazji też zakrył wszystkie moje problemy  i obawy.
Głupia codzienność -  klekot silnika wysokoprężnego stłumiony przez śnieg, staje się miłym mruczeniem
dla ucha. Niby to tylko zmiana jakości akustycznej, ale daje mi tyyyyle radości, bo: wszystko jest takie inne, wydaje się świat mniejszym, potulnym miejscem. Za dzieciaka, gdy nie byłem w pełni siebie świadom a już tym bardziej tego, co poza mną, śnieg zdawał się być czymś prostym, dającym jednoznaczne przyjemności
i skojarzenia:
że święta, że choinka, że prezenty i zjazd rodziny na wigilię.
Piękne czasy... Jednak dziś, kiedy zatapiam się w introspekcji i medytuję nad sobą samym, widzę,
że nie tylko śnieg, ale i każde inne zjawisko, uruchamia swoistą lawinę bodźców, które nie wiedzieć czemu bardzo mocno na mnie oddziałują.
Nie wiem jak, ale tak się dzieje. Nawet nie mam zamiaru szukać przyczyny, by nie stracić tej przyjemności.
Tak niestety jest, że kiedy już coś się pozna, to to coś traci status rzeczy ciekawej i wartej zachodu.
Więc wolę nadal szukać swojego Yety, nie znajdując go. Za dużo w życiu znalazłem przyczyn pewnych spraw i spaprałem je przez to, by znów to zrobić. Nieświadomość może być najlepszym lekarstwem
jeśli potrafimy rozsądnie ustalać priorytety, gdzie jest potrzeba wyjaśniania, a gdzie jej nie ma.
Ogołacanie niektórych niejasnych faktów z ich tajemnicy, najczęściej w moim przypadku przynosiło negatywne skutki.
A śnieg?
Śnieg dziś widzę w roli metafory. Tak jak wspomniałem na początku, śnieg zasypał śmieci. Ale czy je usunął?
Tak, usunął.
Usunął je jednak jedynie z naszego pola widzenia, nie oznacza to, że już ich nie ma zupełnie.
Ile razy w życiu zatrzymujemy w sobie urazy do innych, a ile razy brak wybaczenia, uśmiechając się przy tym, fałszywie z resztą, i  bawiąc się z personami będącymi powodami urazy, mając ich nadal za intruzów?
( i nie rzadko robią tak ludzie tylko dla uzyskania jakiejś korzyści ze strony intruza, by go na dodatek wydoić, bo to przecież frajer i wróg)
Na pewno się doliczysz takich sytuacji ze swojego życia, na palcach jednej ręki, ale są też osoby,
którym im już nawet własne palce nie wystarczą, to tych rachowań.
Fałszywy uśmiech, jest jak śnieg: zimny, i skrywający jedynie brudy naszej postawy względem innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz