Odnoszę przeszywające na wskroś wrażenie, że śnieg owy zawitały, zasypał nie tylko śmieci na trawnikach i w zaułkach mojego miasta, ale przy okazji też zakrył wszystkie moje problemy i obawy.
Głupia codzienność - klekot silnika wysokoprężnego stłumiony przez śnieg, staje się miłym mruczeniem
dla ucha. Niby to tylko zmiana jakości akustycznej, ale daje mi tyyyyle radości, bo: wszystko jest takie inne, wydaje się świat mniejszym, potulnym miejscem. Za dzieciaka, gdy nie byłem w pełni siebie świadom a już tym bardziej tego, co poza mną, śnieg zdawał się być czymś prostym, dającym jednoznaczne przyjemności
i skojarzenia:
że święta, że choinka, że prezenty i zjazd rodziny na wigilię.
Piękne czasy... Jednak dziś, kiedy zatapiam się w introspekcji i medytuję nad sobą samym, widzę,
że nie tylko śnieg, ale i każde inne zjawisko, uruchamia swoistą lawinę bodźców, które nie wiedzieć czemu bardzo mocno na mnie oddziałują.
Nie wiem jak, ale tak się dzieje. Nawet nie mam zamiaru szukać przyczyny, by nie stracić tej przyjemności.
Tak niestety jest, że kiedy już coś się pozna, to to coś traci status rzeczy ciekawej i wartej zachodu.
Więc wolę nadal szukać swojego Yety, nie znajdując go. Za dużo w życiu znalazłem przyczyn pewnych spraw i spaprałem je przez to, by znów to zrobić. Nieświadomość może być najlepszym lekarstwem
jeśli potrafimy rozsądnie ustalać priorytety, gdzie jest potrzeba wyjaśniania, a gdzie jej nie ma.
Ogołacanie niektórych niejasnych faktów z ich tajemnicy, najczęściej w moim przypadku przynosiło negatywne skutki.
A śnieg?
Śnieg dziś widzę w roli metafory. Tak jak wspomniałem na początku, śnieg zasypał śmieci. Ale czy je usunął?
Tak, usunął.
Usunął je jednak jedynie z naszego pola widzenia, nie oznacza to, że już ich nie ma zupełnie.
Ile razy w życiu zatrzymujemy w sobie urazy do innych, a ile razy brak wybaczenia, uśmiechając się przy tym, fałszywie z resztą, i bawiąc się z personami będącymi powodami urazy, mając ich nadal za intruzów?
( i nie rzadko robią tak ludzie tylko dla uzyskania jakiejś korzyści ze strony intruza, by go na dodatek wydoić, bo to przecież frajer i wróg)
Na pewno się doliczysz takich sytuacji ze swojego życia, na palcach jednej ręki, ale są też osoby,
którym im już nawet własne palce nie wystarczą, to tych rachowań.
Fałszywy uśmiech, jest jak śnieg: zimny, i skrywający jedynie brudy naszej postawy względem innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz