Pożółkły kartki z kalendarza
Liście czerwienią zaszły
Serce patyną naszło
Wiatry hulają polami
Myśli latają chwilami
Umysł zastyga w marzeniu
Dobro gdzieś krąży
Zło berłem rządzi
Ktoś w błocie brodzi
Ranki są mgliste
Wieczory zimne i puste
Za dnia tylko ściany
Zgubiony sens umarł
Kolejny jest zjawą
Mrok jest matnią
Droga jest kręta
Rowy szerokie
Jedna latarnia na środku stoi
Jesteś tuż pod nią
Może gdzieś obok
To bez znaczenia
Fabrykacja bólu
To kuriozum istnienia
Ludzi przewrotnych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz