,,Most"
Dumając nad sensem egzystencji przeplatam między palcami minione czasy a za mną tylko pustka i przepaście rozpaczy.
Walczę co dzień o budowę mostu, co by te krawędzie urwisk połączył ze sobą ale one nie mogą...nie mogą się złączyć.
Za daleko są od siebie, jak zbudować taki most nikt nie wie.
Oszukuję swoją głowę, rozum otumaniam – to jest do wykonania, to jest do zbudowania!
Nie ma takiej mocy, co mnie zatka i zamroczy bym przestać miał próbować.
O!
Wielu już budowniczych spotykałem, z wieloma inżynierami rozprawiałem i
plany oglądałem. Nic to! Nawet grosza złamanego warte nie jest.
I tak bywali jeden po drugim i choćbym ich samych polubił, żaden nie pomógł w budowie.
Znajomych mam wielu, dzięki przedsięwzięciu temu, lecz ciągłe stoję w miejscu.
Bywały dni, gdy już było blisko, że myślałem; mam wszystko...
Marne oświecenie. Wszystko to uczucia i emocje powodują a one potrafią racjonalność przyćmić.
Kpisz? Czy sarkazmem we mnie rzucasz losie?! Ja Cię proszę ulituj się nade mną.
Nie
wiesz, że nie kopie się leżącego? Przewrotność to twoja domena, wiem o
tym z doświadczenia. Więc nie rób ze mnie więcej już jelenia. Mam dość
twojego chcenia, teraz moje jest do wypowiedzenia.
Haha – zabawne jak szybko można ze szczytu spaść na ziemię.
Most; zbudowany w końcu cudem nie rękoma. Powstał szybko więc szedłem po nim jak marzyłem by to co dzień robić.
Lecz nagle spadłem z niego i obudziłem się; to był tylko sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz