- Rolka, Ty słyszałeś co się dzieje w podkarpackim plutonie pod dowództwem Kozielskiego? - Zapytał starszy szeregowy Sobieraj.
-Coś tam słyszałem. Zawsze mieli kosę z chłopakami z Lubelskiego.
- No właśnie, a teraz, wyobraź sobie, ich dwie drużyny są połączone z tamtymi dwiema drużynami. I sytuacja jest taka że jedna z tych drużyn, to same świerzaki i ni chuj nie kumają, że pluton to pluton i wszyscy po równo mają przejebane.
- No i co? Dzień jak co dzień. Nie im pierwszym ktoś przytnie kitę...
- Ok, tylko tamci z Lubelskiego prawie codziennie od kilku dni wpierdalają się im do namiotów i robią kocówy czy napierdalanki mokrymi marchewami.
Pojeby jakieś.
- Ty serio mówisz?!
- Poważnie.
- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że jak to się rozejdzie i trafi do generała, to tych z Podkarpacia do nas dopierdolą, a przynajmniej jedną z drużyn. Wtedy będzie grubo, bo i nam się zacznie obrywać.
- O tym nie pomyślałem.
-No, i teraz zobacz: Żaden z naszych starych nie zalatwi więcej żarcia, bo i skąd. A ich góra wątpię żeby dała przydział, bo po co mają ich karmić, kiedy będą pod nami?
- Kurwa... A Kapitan? Może on coś zaradzi. Ma łeb na karku.
- Kapitan? Ten chuj złamany, co wszystko tylko obcina jak może i sam defrauduje, co się da?! Z koniem się kopałeś?
- Ty, ale ty zejdź że mnie, dobra? Tylko głośno myślę.
- Nie wydaje mi się...
- Ale że co?
- Dobra, chuj, nie ważne. Zagadkę Ci dam.
- Dawaj.
- Wiesz jak zagospodarować czas głupiemu?
- No... Nie .
- Pozostawić go w niepewności... Idę pogadać z plutonowym.
- Po co?
- Rolka odwrócił się na pięcie i odszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz