Pustą mam głowę umieszczoną
Palcami swymi szukam jedwabiu miłego
I tyka zegar, i czas, choć nie istnieje, ciągnie się jak guma
Gdzie Wenus i Mars po środku księżyca droga
Jak Jowisz na te trzy spoglądam
A gdzieś pod nimi z komina dym jak chmura wygląda
W oczy oskoma na uścisk zagląda
Mechaniczny czas pracy na autopilota
Zero i jeden na przemian jak wrota
Otwarte, zamknięte by zabić myślenie
Lecz na nic to wszystko, silniejsze pragnienie.
O Boże jedyny, po coś dał rozum
Co dzieli i liczy i męczy mnie w końcu?
Daj spokój i wylej swe laski
Gdzie serca gorąc paruje w amoku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz