Idom śwjenta
Z nimi fkurf
Bo zapjerdol bedzie znóf
Zamiast siedzieć na dupalu
Wciąż gotujesz żarcia galon
Tu pierożki
Tam karpika
Już mi sie zachciao żygać
Nadszed wieczór
Czas kolacji
A ja marze o libacji
Sił już nie mam
Jeść się nie chce
A tu stuł ugięty trzeszcze
Matka z łojcem pokuceni
Inni wokół obrzydzeni
Bacia z dziadziem wcionsz pytajo
Czy ich wnuki pare majo
Wujo z ciotkom z wyjebaniem
Nieobecni, dzienki Panie!
Mi w tym wszystkim uszy wiendnom
Jak cholera pragne wreszcie
Iść do pracy- żyć już wreszcie!
Krótki morał z tego płynie:
Cały syf wypływa na wigilię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz