Witaj na moim nowym blogu.

Witaj na moim blogu!

Skoro tu jesteś, najwyraźniej coś Cię tu ściągnęło. Co to jest? Nie mam pojęcia. W każdym razie, cieszy mnie fakt, że potencjalnie możesz zostać moim odbiorcą. Jestem Wilk. Te piękne włosy, zgrabny zadek, błysk w oku i ten romantyzm... A na serio: Jestem kolesiem już po trzydziestce, jednak mentalnie podobno już po czterdziestce... Nie ocenię sam siebie. Ideowo jestem katolikiem i patriotą. Politycznie... nie gadam o polityce. Na co dzień, bezpośredni przekaz i odbiór mają u mnie priorytet. Nie znoszę zatajania czegokolwiek, aczkolwiek wiadomo, nie jestem święty.
Ale dość o mnie.
Co znajdziesz na blogu - to bardziej Cię interesuje.
Otóż:
Znajdziesz tu najwięcej wierszy. Potem artykuliki, w których wyrażam swoje poglądy, przedstawione w postaci tezy, przesłanek i argumentów oraz konkluzji. Ważne, uwaga! - teksty są często pisane na gorąco i poddawane są tylko korekcje najbardziej rażących błędów. Dlaczego tak? Już odpowiadam: Robię to w ten sposób, ponieważ myśl ujęta w momencie pojawienia się, jest najtrafniejsza a każda zwłoka wymywa z pamięci to, co chcę się powiedzieć. Wtedy wypowiedź traci swoją moc wybrzmienia. Poza tym... nie chce mi się potem robić korekty szczegółowo. Jak Ci się to nie podoba, nie musisz czytać.
Jak zapewne zauważyłeś, czytelniku, musisz mieć skończone osiemnaście lat aby wejść na bloga. I bynajmniej, nie dlatego, że są tu wulgaryzmy ( choć jest ich mnóstwo) ale dlatego, że dzieciaki tego mogą nie zrozumieć. Swoje teksty kieruję do ludzi dojrzałych, którzy mają swoją uformowaną piramidę wartości.
Zapraszam do dyskursów pod tekstami, ponieważ zależy mi na dialogu.
Nie lubię pisać do kotleta. Lubię pizzę... ;)
Zapraszam do przeglądania.

06 grudnia 2014

Ognisko miłości

Dawno, dawno,
dawno temu...
Wczoraj.
Grupa skrzatów, każdy po metr sześćdziesiąt
poszła w podróż na poszukiwanie paleniska
Nie było to zwykłe palenisko
bo służyło do smażenia obrzędowych kiełbasek z dzikiej sarny
Sarna też nie była zwykła, bo magiczna...
Pochodziła z hodowli samej Matki ziemi
i każdy, kto w gronie przyjaciół zjadł kiełbaskę z sarny smażoną nad tym niezwykłym paleniskiem
zostawał przyjacielem swojego druha aż do końca życia.
Gdy już dotarli do owego paleniska
okazało się, że jest ono otoczone wielkim murem
i nie wiadomo, kto i dlaczego postawił ten mur.
Próbowali przedostać się na drugą stronę, ale byli za mali a ponadto, zacząć atakować ich strażnik
w czarnym stroju, który wymachiwał dziwną białą księgą.
Musieli opuścić to miejsce
i lekko zdezorientowani wrócili w swoje okolice gdzie
postanowili rozpalić ogień na pobliskim polu.
Tak tez zrobili.
Po drodze wstępowali po inne skrzaty, aby i one się przyłączyły.
Jeden z nich, który najlepiej zbierał chrust zapuścił się daleko w łąkę.
Nie było go dość długo. Podczas, gdy go nie było, inne skrzaty zdążyły zebrać kamienie i znieść siedziska na miejsce, gdzie miało odbyć się ognisko.
Kiedy wrócił, inne skrzaty popadły w ogromne zdumienie.
Ten mały szkrab przywlókł za sobą wielki konar złamanego drzewa.
Jak możecie się domyśleć- ognisko było duże.
Gdy już ogień rozpalono a kiełbaski smażyły się w najlepsze zaś skrzaty bawiły się i dokazywały wesoło, jeden z nich zamilkł nagle.
Inni szybko to zauważyli...
patrzą na niego, on na nich...
Nastała głucha cisza.
Po chwili, ten, który tak nagle umilkł, powiedział:
- wiem!
-Co wiesz?! - zapytali chórem
- Wiem skąd wziął się tam ten wieeeelki mur!
- Mówże więc, bo umieramy z ciekawości.
- Otóż... - zaczął - otóż zobaczcie, co teraz robimy.
- Noo... bawimy się. Jest ognisko, jest wesoło, jesteśmy tu wszyscy
- Prawda - odparł
- Ale do czego zmierzasz - zapytał jeden
- Zobaczcie, że przyjaźń jest już wśród nas.
W tym momencie wszyscy zamarli ze zdumienia ponownie.
Dotarło do nich, że to czego szukali, mają już od dawna.
Tym oto sposobem, ognisko, które rozpalili na polu, stało się corocznym świętem ogniska miłości.

koniec




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz