Dawno, dawno,
dawno temu...
Wczoraj.
Grupa skrzatów, każdy po metr sześćdziesiąt
poszła w podróż na poszukiwanie paleniska
Nie było to zwykłe palenisko
Nie było to zwykłe palenisko
bo służyło do smażenia obrzędowych kiełbasek z dzikiej sarny
Sarna też nie była zwykła, bo magiczna...
Pochodziła z hodowli samej Matki ziemi
i każdy, kto w gronie przyjaciół zjadł kiełbaskę z sarny smażoną nad tym niezwykłym paleniskiem
zostawał przyjacielem swojego druha aż do końca życia.
Gdy już dotarli do owego paleniska
okazało się, że jest ono otoczone wielkim murem
i nie wiadomo, kto i dlaczego postawił ten mur.
Próbowali
przedostać się na drugą stronę, ale byli za mali a ponadto, zacząć
atakować ich strażnik
w czarnym stroju, który wymachiwał dziwną białą księgą.
Musieli opuścić to miejsce
w czarnym stroju, który wymachiwał dziwną białą księgą.
Musieli opuścić to miejsce
i lekko zdezorientowani wrócili w swoje okolice gdzie
postanowili rozpalić ogień na pobliskim polu.
Tak tez zrobili.
Po drodze wstępowali po inne skrzaty, aby i one się przyłączyły.
Jeden z nich, który najlepiej zbierał chrust zapuścił się daleko w łąkę.
Nie
było go dość długo. Podczas, gdy go nie było, inne skrzaty zdążyły zebrać
kamienie i znieść siedziska na miejsce, gdzie miało odbyć się ognisko.
Kiedy wrócił, inne skrzaty popadły w ogromne zdumienie.
Ten mały szkrab przywlókł za sobą wielki konar złamanego drzewa.
Jak możecie się domyśleć- ognisko było duże.
Gdy
już ogień rozpalono a kiełbaski smażyły się w najlepsze zaś skrzaty
bawiły się i dokazywały wesoło, jeden z nich zamilkł nagle.
Inni szybko to zauważyli...
patrzą na niego, on na nich...
Nastała głucha cisza.
Po chwili, ten, który tak nagle umilkł, powiedział:
- wiem!
-Co wiesz?! - zapytali chórem
- Wiem skąd wziął się tam ten wieeeelki mur!
- Mówże więc, bo umieramy z ciekawości.
- Otóż... - zaczął - otóż zobaczcie, co teraz robimy.
- Noo... bawimy się. Jest ognisko, jest wesoło, jesteśmy tu wszyscy
- Prawda - odparł
- Ale do czego zmierzasz - zapytał jeden
- Zobaczcie, że przyjaźń jest już wśród nas.
W tym momencie wszyscy zamarli ze zdumienia ponownie.
Dotarło do nich, że to czego szukali, mają już od dawna.
Tym oto sposobem, ognisko, które rozpalili na polu, stało się corocznym świętem ogniska miłości.
koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz